W należącej do PGE Elektrowni Bełchatów doszło do poważnej awarii. Nie działa 10 z 11 bloków, a w sieci brakuje 3900 MW. "Sytuacja jest trudna" – usłyszał dziennikarz Radia Nowy Świat.
Do awarii w Elektrowni Bełchatów doszło w poniedziałek po południu. Jako pierwszy poinformował o niej na Twitterze dziennikarz Radia Nowy Świat Klaudiusz Slezak.
"Nie działa 10 z 11 bloków energetycznych Elektrowni Bełchatów. W sieci brakuje ok. 3900mW (to mniej więcej tyle ile produkują 2 średnie elektrownie). Powodem awaria jednej ze stacji Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Sytuacja jest trudna – usłyszałem" – przekazał w swoim wpisie Slezak.
W rozmowie z portalem next.gazeta.pl informację tę potwierdziła Sandra Apanasionek, rzeczniczka spółki PGE GiEK, czyli właściciela bełchatowskiej elektrowni. Przyczyna awarii ma leżeć po stronie Polskich Sieci Energetycznych. Problem pojawił się na jednej ze stacji rozdzielczych PSE – Rogowiec. Na razie nie wiadomo, co dokładnie się stało.
– Robimy, co w naszej mocy, żeby udało się to jak najszybciej, ale to jest bardzo skomplikowany technologicznie proces. Takie rzeczy w Elektrowni Bełchatów nie działy się jeszcze nigdy. Nigdy nie doszło to wyłączenia tak dużej liczby jednostek – podkreśliła Apanasiorek.
W tej chwili działa tylko jeden blok – o mocy 858 MW. Brakująca energia jest importowana. W normalnych okolicznościach elektrownia w Bełchatowie wytwarza ok. 20 proc. mocy do systemu i jest największą elektrownią w Polsce.