Mirosław Skorupski ściąga piłkarzy z Afryki do Polski, choć nie ma na to licencji FIFA. Robi to od 14 lat. Stara się dla piłkarzy o wizy i pozwolenia na pracę, a wszystko w imieniu klubów. Kiedy już sprowadzony przez niego zawodnik zostaje kupiony przez klub, Skorupski zaś domaga się swojej części zysków. Jak podaje Radio ZET, działacz PO oficjalnie zajmuje się "pośrednictwem pracy". Ale afrykańscy zawodnicy twierdzą, że Mirosław Skorupski ich oszukuje i wykorzystuje.
Radio cytuje, między innymi, Mamadou Dioufa, Senegalczyka od lat mieszkającego w Polsce. "Są zastraszani możliwością deportacji. To jest pewna forma niewolnictwa" – twierdzi Diouf i podkreśla, że to problem wielu piłkarzy, szczególnie tych w niższych ligach.
Skorupskiego o oszustwo oskarżyli między innymi zawodnicy z Nigerii, z III-ligowej Stali Głowno, w 2008 roku. Według nich, działacz PO zabierał im część wypłaty. W 2009 piłkarz Polonii Warszawa oskarżył publicznie Skorupskiego o oszustwo.
Cały biznes jest precyzyjnie zorganizowany – kreatywny menedżer wynajmuje zakratowany barak, w którym trzyma piłkarzy. Miejsce to znajduje się kilkaset metrów od boiska na warszawskim Bemowie, gdzie swoje mecze rozgrywa Donald Tusk. Z tego właśnie baraku Skorupski wyrzucił na ulicę pięciu brazylijskich zawodników. Szukali oni pomocy w biurze pomagającym uchodźcom, ale w efekcie odesłano ich do Brazylii.
Członek Platformy, poprzez swoje stowarzyszenie, prowadzi też akcję "Wykopmy rasizm ze stadionów". W lipcu zorganizował imprezę pod tym hasłem, a stroje na nią – za kilka tysięcy złotych – miał kupić sam Donald Tusk. Skorupski, jak pisze ZET-ka, chwalił się tym. Potwierdzać to ma zdjęcie menedżera z premierem. Kancelaria Tuska zapewnia, że nie ma z tym nic wspólnego, a szefa rządu na lipcowym meczu w ogóle nie było. Zdjęcie zaś, według kancelarii, zostało wykonane w zupełnie innym terminie. Nieoficjalnie jednak Radio ZET pisze, że "Platforma Obywatelska mogła zapłacić za koszulki".
Mirosław Skorupski toczył też spór z Emanuelem Olisadebe, byłym reprezentantem Polski. Gdy zawodnik w 2011 roku wrócił do naszego kraju i był na testach w Lechii Gdańsk, Skorupski opowiedział "Faktowi" o rzekomym oszustwie "Olliego" – piłkarz miał zaniżać swój wiek. Olisadebe chciał podać promotora zawodników do sądu.
Jak podaje ZET-ka, Mirosław Skorupski nie ma sobie nic do zarzucenia, bo "robił dobrze", choć żałuje, że w ogóle się za to wziął. "Jak skończy się moja działalność, oni wszyscy zrozumieją, kim ja dla nich byłem. A byłem dla nich przede wszystkim ratownikiem" – przekonywał działacz PO dziennikarzy radia.