Czy mullet to druga emo-grzywka?
– To, co w historii zostało, jest rzeczywiście przerysowane i przedstawione w mocniejszych interpretacjach. Fenomen takiej retrospekcji i reinterpretacji istnieje. Co jakiś czas wracamy do stylów z przeszłości i na nowo je interpretujemy – mówi nam stylistka fryzur i artystka Jaga Hupało, która twierdzi, że poprzez takie zjawisko ludzie stale szukają swobody i wolności, oraz chcą przekraczać pewne granice dosłowności, a także spontaniczności.Ciekawostka: o tym, jak bardzo mullet stał się pewnym symbolem "niebezpiecznej" wolności, może świadczyć sam fakt, iż w lutym bieżącego roku Kim Dzong Un zakazał noszenia owej fryzury w Korei Północnej.
– Nie wykluczam, że mullet będzie drugą emo grzywką, ale trzeba cieszyć się tym, co jest tu i teraz. W końcu uczymy się nie wyrzucać z szafy starych ubrań – ocenia Hupało.
Wiadomo, że jest to mocno cieniowana fryzura, więc czubek głowy musi być dużo krótszy niż reszta. Jak się podnosi wszystkie włosy do góry i obetnie się je w jednym punkcie, to siłą rzeczy włosy, które są bliżej ucha, będą dłuższe niż te, które są na samym czubku. Mullet jest bardzo miękkim strzyżeniem, co oznacza, że włosy trzeba ponacinać punktowo. Ja bym oczywiście odradzał robienia takiej fryzury samemu w domu, efekt osiągnięty przez fryzjera w salonie można porównać do sukni Diora a domowy do kiecki z Primarka.