Ksiądz Grzegorz K. znów odprawia msze. Katolicki duchowny, który w 2017 roku spowodował wypadek pod wpływem alkoholu, przebywa w parafii św. Anny w Białej Podlaskiej (woj. lubelskie). Obecność kapłana zdziwiła wiernych, którzy zastanawiają się, co robi duchowny w ich parafii. Sprawę komentuje dla naTemat rzecznik kurii ks. Jacek Świątek.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.
O obecności ks. Grzegorza K. w nowej parafii informuje "Dziennik Wschodni”. 43-letni mężczyzna w 2017 roku wracał z zakrapianego spotkania do parafii Wniebowzięcia NMP w Białej Podlaskiej, gdzie pełnił wówczas funkcję wikarego. Kapłan, jadąc ul. Stacyjną, wjechał w inne auto i spowodował wypadek. Choć szczęśliwie nikomu się nic nie stało, to stan, w jakim znajdował się ksiądz, wywołał skandal.
Ksiądz prowadził pod wpływem alkoholu
Okazało się, że ks. Grzegorz K. prowadził pojazd, będąc pod wpływem alkoholu. Kapłan w wydychanym powietrzu miał 1,2 promila alkoholu. Duchowny był tak pijany, że jeden z funkcjonariuszy w drodze do parafii musiał go podtrzymywać – relacjonuje dziennik.
Sprawa kapłana trafiła do sądu, a on sam przyznał się do zarzucanych mu czynów. Grzegorz K. dostał czteroletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i musiał wpłacić tysiąc złotych grzywny i dodatkowo 5 tys. złotych na fundusz pomocy pokrzywdzonym w wypadkach.
Ksiądz odprawia mszę
Sprawa pijanego księdza wzburzyła miejscową społeczność, która domagała się surowej kary dla niesfornego kapłana. Duchowny trafił do Domu Księży Emerytów i w tym czasie nie sprawował liturgii.
Teraz okazuje się, że Grzegorz K. wrócił do odprawiania mszy. Jak podaje "Dziennik Wschodni", kapłan prowadzi nabożeństwa w parafii Św. Anny w Białej Podlaskiej. I choć nie jest formalnie przypisany do księży posługujących w tej wspólnocie, to część mieszkańców zastanawia się, czy tak powinno być.
– Byłem na mszy w kościele Św. Anny i odprawiał ją ksiądz, który kilka lat temu został przyłapany na jeździe pod wpływem alkoholu. Czy tak powinno być? – pyta jeden z wiernych na łamach "Dziennika Wschodniego”. Sam duchowny w rozmowie z dziennikiem wyjaśnia, że "nie ma w tym nic nadzwyczajnego”.
Decyzja biskupa
– To, że odprawiam w parafii Św. Anny msze święte, to decyzja biskupa. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – odparł krótko ks. Grzegorz K. W obronie księdza staje proboszcz parafii, w której msze odprawia K. – Ten człowiek wychodzi na prostą, staje na nogi. Proszę nie dobijać księdza – mówi "Dziennikowi Wschodniemu” ks. Ryszard Kozieł.
Rzecznik kurii diecezjalnej w Siedlcach, ks. Jacek Świątek, mówi naTemat, że po wypadku ksiądz dostał zakaz publicznego sprawowania sakramentów, ale został on z niego zdjęty przez biskupa.
– Jest to najbliższa parafia jego rodzinnego domu. Nie jest to jego konkretna parafia, a duchowny nie wykonuje tam zadań duszpasterskich. Ksiądz wykazał poprawę, mamy nadzieję, że pod wpływem tego, co się wydarzyło będzie możliwość powolnego powrotu do normalnej pracy, ale nie od razu, tylko stopniowo – konkluduje rzecznik.