W niedzielę samolot linii Ryanair zmuszony był lądować awaryjnie na lotnisku w Mińsku. Powodem zejścia miała być fałszywa informacja o bombie na pokładzie. Jak się okazuje, na pokładzie maszyny obecny był opozycyjny aktywista Raman Pratasiewicz, który tuż po lądowaniu został zatrzymany. Całe zajście skomentował Donald Tusk.
Podczas rejsu z Aten do Wilna samolot linii Ryanair musiał lądować w Mińsku, ponieważ pojawiło się podejrzenie, że na pokładzie maszyny jest bomba. Później ustalono, że alarm był fałszywy. Według Onliner.by samolot bliżej miał do lotniska w Wilnie, a mimo tego wylądował w stolicy Białorusi.
Decyzja o awaryjnym lądowaniu miała być ponoć podjęta przez samego Aleksandra Łukaszenkę. Po zejściu samolotu na ziemię zatrzymany został opozycjonista Raman Pratasiewicz, twórca kanału Nexta i Białoruś Mózg.
Portal Onliner.by podaje, że aktywista jest przetrzymywany na Białorusi m.in. jako osoba oskarżona na podstawie art. 293 Kodeksu karnego ("Masowe zamieszki") i art. 342 Kodeksu karnego ("Organizacja i przygotowywanie działań rażąco naruszających porządek publiczny lub czynny w nich udział").
Do zdarzenia w Mińsku odniósł się Donald Tusk. – Łukaszenka stał się zagrożeniem nie tylko dla obywateli swojego kraju, ale także dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Jego akt państwowego terroryzmu wymaga natychmiastowej i zdecydowanej reakcji wszystkich europejskich rządów i instytucji – napisał na Twitterze.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez dziennikarza Wp.pl, Szymona Jadczaka, samolot, który wylądował awaryjnie w Mińsku, "należy do RYANAIR SUN, spółki córki Ryanair, zarejestrowanej w Warszawie".