Na mocy nowych sankcji, białoruskie samoloty mają zakaz korzystania ze strefy powietrznej UE. Wiele linii lotniczych omija z kolei terytorium Białorusi. Można to zobaczyć na mapach, które pokazują aktualny ruch lotniczy. Niestety, jest też wiele przykładów, że władze Mińsku nic sobie nie robią z nowych ograniczeń.
Unia Europejska zakazała korzystania z europejskiej strefy powietrznej dla białoruskich samolotów. Samoloty nie mogą też korzystać z lotnisk na terenie UE. To efekt sankcji, o których zdecydowali 24 maja późnym wieczorem unijni przywódcy. Białoruś ponosi konsekwencje za zmuszenie do lądowania w Mińsku samolotu linii Ryanair.
Jak sankcje nałożone na naszych sąsiadów działają w praktyce? Pokazuje to choćby sytuacja, do której doszło 26 maja po południu. Samolot białoruskich linii Belavia zmierzał do Barcelony i próbował dostać się na terytorium Polski. Nie został jednak wpuszczony, o czym może świadczyć zaznaczona trasa przelotu.
Wiele linii lotniczych już wcześniej podjęło decyzję, by anulować wszystkie loty do Białorusi, a także omijać terytorium tego państwa. W efekcie na mapie powstała "biała plama", bo nad Białorusią i Ukrainą ruch lotniczy praktycznie nie istnieje.
W sprawie działania sankcji pozostaje jednak sporo wątpliwości. Czy białoruskie samoloty naprawdę nie mogą latać nad terytorium UE? Oto przykład z środy, kiedy samolot Belavii lecący z Frankfurtu, przeciął Polskę na pół, a później już przez Białoruś zmierzał do Mińska.
Internauci pokazują więcej przykładów, że sankcje dotyczące lotów w praktyce na razie nie obowiązują.
Przypomnijmy, że nowe zamieszanie wokół Białorusi zaczęło się 23 maja. Samolot lecący z Aten do Wilna był zmuszony wylądować na lotnisku w Mińsku po fałszywym alarmie o bombie na pokładzie. Samolotem podróżował białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz. Po wylądowaniu został on zatrzymany wraz ze swoją partnerką, co wywołało międzynarodowy sprzeciw.