Zastanawialiście się kiedyś, jak przebiega rekrutacja na stanowisko kierownicze w instytucji kulturalnej w Polsce? Kulisy takiego procesu postanowiła przybliżyć Ewa Trzcionka, która w publicznym poście na Facebooku poinformowała, że przegrała "Konkurs na Dyrektora Zamku Cieszyn". Powód, dla którego odrzucono jej kandydaturę, jest zdumiewający.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Oczy internautów zwróciły się ku publikacji ekspertki ds. designu Ewy Trzcionki, która opisała historię związaną z kandydowaniem na stanowisko w instytucji kultury. Kandydatka zwierzyła się, że wzięła udział w "Konkursie na Dyrektora Zamku Cieszyn", aspirując na następczynię Ewy Gołębiowskiej.
Rekrutacja nie poszła jednak zgodnie z oczekiwaniami Trzcionki. "Przegrałam Konkurs na Dyrektora Zamek Cieszyn. Od momentu ogłoszenia wyników na Dyrektora Zamku wiele osób, znajomych i nie znajomych, dopytuje mnie: Co się stało???" – rozpoczęła wpis.
"Nie wygrałam konkursu. Wygrałam jednak coś innego - mam świadomość, że otoczenie w jakim funkcjonuje Zamek Cieszyn to nie jest miejsce dla moich ideałów: dialogu, tolerancji i transparentności" – kontynuowała gorzko.
Dlaczego Ewa Trzcionka przegrała "Konkurs na Dyrektora Zamku Cieszyn"?
W dalszej części wpisu autorka opowiedziała o wieloletnich staraniach, jakie wkładała w swoją działalność i zapewniła o przygotowaniu do objęcia takiego stanowiska. Jednak gdy stanęła przed komisją rekrutacyjną kompetencje nie miały większego znaczenia. "Niestety większość czasu zajęło mi... tłumaczenie (się)..." – wyznała.
Wygląda na to, że dyskwalifikacja Ewy Trzcionki była od początku zaplanowana, a obnażył to ostatni ruch komisji.
"Na koniec jednak został wyciągnięty królik z kapelusza, a dokładniej zostały rozdane całej Komisji wydruki z moim zdjęciem profilowym z Facebooka z hasłem Strajku Kobiet - pisanym słynną solidarycą słowem „Wypie*dalać”... Ja również dostałam jedno" – wyznała.
Członek komisji nie spojrzał jej nawet w oczy i spytał tylko: "Czy poznaje się pani na tym zdjęciu? Czy to są pani wartości?". Kandydatka poczuła się wstrząśnięta postawą rekruterów. Oświadczyła, że jej wartością jest "wolność przekonań".
"Nie godzę się na pytania o poglądy moralne przy wyborze na jakiekolwiek stanowisko publiczne. Bo to nieprzyzwoite i niedopuszczalne. 'Nie bój się być przyzwoitą' – tak kiedyś powiedział do mnie Paweł Potoroczyn. Tak widzę przyzwoitość" – podsumowała.