W najnowszym wywiadzie Andrzej Piaseczny opowiedział szczerze o swoich odczuciach, wiążących się z legalizacją związków partnerskich w Polsce. Nie zabrakło też odniesienia do niedawnego coming-outu. Artysta wciąż pozostaje jednak tajemniczy i nie zdradza, kto jest jego ukochanym.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Maj był niewątpliwie miesiącem przełomowym dla Andrzeja Piasecznego, ale także dla jego wieloletnich fanów. Jego oficjalny coming-out poruszył wielu Polaków. Wyznanie artysty wciąż odbija się echem, a on sam coraz chętnie mówi o swoich przemyśleniach w różnych wywiadach.
W najnowszym wydaniu magazynu "VIVA!" wokalista zdradził, co było powodem tak późnego coming-outu. Odniósł się także do przyszłości całej polskiej społeczności LGBT.
– Podobno w życiu nie ma przypadków. To jest ciąg wydarzeń: kampanie wyborcze, prezydentura Dudy, kolejne lockdowny, strajk kobiet, moje urodziny… Fakt, że mam 50 lat, czyli statystycznie rzecz biorąc większość życia za sobą, ułatwia mówienie o wielu rzeczach. Miałem świadomość, że jeśli składam taką deklarację, będę konsumował jej konsekwencje – wyznał.
Mimo tego, że zdecydował się na "wyjście z szafy", wciąż ukrywa tożsamość swojego partnera i nie zapowiada się, aby uległo to zmianie. – Żyjemy w czasach terroru ekstremalizmów: w lewo albo w prawo, białe albo czarne, tęczowe albo żółto-białe... Jeżeli powiedziałeś A, musisz powiedzieć Z i najlepiej zrobić transmisję on-line z sypialni 24 godziny na dobę. Ja takiego życia nie chcę i nigdy nie zaakceptuję – przekonywał.
Andrzej Piaseczny wierzy w zalegalizowanie małżeństw jednopłciowych w Polsce
Piaseczny zdecydował się na otwarte mówienie o sprawach intymnych w mediach m.in. z uwagi na sytuację społeczno-polityczną w kraju. Muzyk chciał dać wsparcie całej społeczności LGBT, która na co dzień boryka się z potępieniem i niezrozumieniem. 50-latek patrzy przez różowe okulary i nie traci nadziei na lepszą przyszłość w ojczyźnie. Twierdzi, że wizja zawarcia małżeństwa jednopłciowego w Polsce wcale nie jest tak odległa.
– To tylko kwestia czasu. Tydzień temu oglądałem wywiad z panią pastor kościoła protestanckiego, która mówiła, że w swoim kościele błogosławi jednopłciowe pary. W obliczu polskiego prawa nic to nie znaczy, ale ona błogosławi – stwierdził w wywiadzie.
– Od niedawna wystarczy wyjechać do Czech, żeby być gościem na ślubie dwóch facetów lub dwóch kobiet. Chciałbym, żeby ludzie, którzy potrzebują takiego błogosławieństwa, mogli je dostać. Czy ja go potrzebuję? Wierzę w Boga... I niech to wystarczy – podsumował.