Polscy księża są wypaleni zawodowo.
Polscy księża są wypaleni zawodowo. Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta

Polscy duchowni katoliccy czują się bardziej wypaleni zawodowo niż duchowni innych wyznań. Wysoki poziom stresu i brak wsparcia rodziny sprawiają, że coraz częściej czują się zniechęceni i zmęczeni swoją posługą.

REKLAMA
Magistranci Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, Michał Osik i Filip Soszyński, rozmawiali z 97 duchownymi chrześcijańskimi, w tym 40 to protestanci, 34 katolicy, a 23 prawosławni. Tak powstała ankieta opisująca poziom wypalenia zawodowego księży. Jak się okazuje, to zjawisko charakterystyczne nie tylko dla pracowników korporacji.
"Wiemy, że osoby duchowne, podobnie jak inne osoby zawodowo zajmujące się pomaganiem innym, narażone są na chroniczny stres, a w konsekwencji na wypalenie zawodowe. Z naszych badań wynika, że najniższy poziom wypalenia mają duchowni prawosławni, a najwyższy protestanccy i katoliccy" – mówi cytowany przez "Gazetę Wyborczą" prof. Roman Cieślak, pod którego kierunkiem powstały badania.
"Są dni kiedy już przed pracą czuję się zmęczony", "Czasem to, co robię podczas mojej posługi, napawa mnie obrzydzeniem" – to przykłady anonimowych wpisów duchownych katolickich w ankietach. Dlaczego to właśnie księża katoliccy bardziej narażeni są na stres? Jak mówi Michał Osik, po części wynika to ze szczególnej pozycji księdza w społeczeństwie.
Michał Osik

W Polsce ksiądz ma specyficzną pozycję społeczną, więc nie może zwierzyć się wiernym. Poza tym źle się patrzy na księży, którzy porzucili sutannę, są niejako zamknięci w pułapce. CZYTAJ WIĘCEJ

źródło: "Gazeta Wyborcza"

Autorzy badania podkreślają też, że łatwiej jest księżom, którzy mają wsparcie przyjaciół i rodziny. Często jednak duchowni radzić muszą sobie sami.
"Gazeta Wyborcza"

Co dzieje się w skrajnych przypadkach wypalenia zawodowego? – Gdy ksiądz czuje, że utknął w pewnym mechanizmie, w którym wszystko jest obliczone "od do", może się temu poddać i zmienić w urzędnika lub nie wytrzymać, rzucić wszystko i odejść – mówi ks. Wojciech Lemański. CZYTAJ WIĘCEJ


Źródło: "Gazeta Wyborcza"