Zdjęcie jest ilustracją do treści.
Zdjęcie jest ilustracją do treści. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

Światem medycznym wstrząsnęła w czwartek wiadomość o śmierci profesora Tadeusza Łapińskiego z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku oraz jego żony, pielęgniarki. Białostocka "Gazeta Współczesna" podała dość zagadkowe okoliczności tego zdarzenia.

REKLAMA
Do tragedii doszło w środę późnym wieczorem w okolicy miejscowości Zajezierce w gminie Zabłudów (powiat białostocki). Jak podaje "Gazeta Współczesna", o godzinie 20.25 do Centrum Powiadamiania Ratunkowego zadzwonił mężczyzna z prośbą o pomoc. Jak powiedział, ratował żonę, która topiła się w basenie, udzielał jej pierwszej pomocy.
Kiedy na miejscu pojawili się ratownicy, znaleźli ciała dwóch osób. Jak się potem okazało, ofiary to małżeństwo - 63-letni prof. Tadeusz Łapiński i jego 53-letnia żona.
Okoliczności ich śmierci wyjaśnia policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Białymstoku. Być może śledczym w ustaleniu przyczyn śmierci małżeństwa pomoże sekcja zwłok, która odbędzie się na dniach.

Przypomnijmy, że o śmierci znanego zakaźnika z Białegostoku poinformował Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku.
– Pan profesor był wieloletnim pracownikiem szpitala i nauczycielem akademickim wielu pokoleń lekarzy. Przez ostatnie miesiące bardzo ciężko pracował na pierwszej linii frontu w klinice, która jako pierwsza zaczęła leczyć pacjentów covidowych. Był bardzo oddany pacjentom, empatyczny z olbrzymią wiedzą praktyczną. Po ponad roku pracy z pacjentami zakażonymi koronawirusem był autorytetem. Jego śmierć to olbrzymia strata dla naszego szpitala i całego środowiska akademickiego – powiedziała rzeczniczka szpitala, Katarzyna Malinowska-Olczyk.
Czytaj także:
logo