
Minął zaledwie rok od debiutu Vanessy Aleksander na wielkim ekranie, a przed aktorką już otwierają się kolejne drzwi do kariery. Polka nie tylko rozpoczęła współpracę z agencją zza oceanu, ale pracuje też nad rolą do amerykańskiej produkcji. Jesteśmy świadkami narodzin międzynarodowej gwiazdy?
REKLAMA
Film „Sala samobójców. Hejter” Jana Komasy był ostatnią produkcją przed wybuchem pandemii, która weszła do kin w tradycyjny sposób. Obostrzenia i kolejne lockdowny z pewnością do tej pory śnią się po nocach ludziom z branży filmowej. Dla świetnego „Hejtera” okazały się poważnymi przeszkodami w walce o widza. Tym bardziej cieszy fakt, że mimo tak utrudnionego startu, film świetnie sobie poradził i wygrał prestiżowy Tribeca Film Festival w Nowym Jorku, a debiutująca na wielkim ekranie Vanessa Aleksander zapadła w pamięć nie tylko widzom, ale też osobom z branży filmowej.
Bo może nie ma przypadków i właśnie te karkołomne warunki paradoksalnie „Hejterowi” pomogły? Walcząc o oglądalność film szybko trafił do serwisów streamingowych i podbił serca zagranicznych widzów. Ledwie tydzień po zagranicznej premierze na Netflixie znalazł się w TOP10 m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Hiszpanii, Portugalii, Włoszech, Belgii, Holandii, Danii, Finlandii, Norwegii, Szwecji, Brazylii, Meksyku, Tajwanie, Kenii, Nigerii oraz Turcji.
To spowodowało lawinę dalszych zdarzeń. 23-letnia wówczas aktorka zrealizowała jedno ze swoich marzeń - nawiązała współpracę z agencją w USA. Za tym poszły poważne propozycje filmowe. Obecnie Vanessa pracuje nad akcentem - chce w przyszłości grać Amerykanki. Jak się czuje z taką zmianą tempa w swoim życiu? Czy jest gotowa postawić wszystko na jedną kartę? I jakie zaskakujące wspomnienia ma z premiery „Hejtera”?
OGLĄDAJ
POSŁUCHAJ
Zapraszam na kolejny odcinek „Talk Slow”. Ta rozmowa Was zaskoczy.
