– Śmieszy mnie to, że ktoś próbuje przylepić mi łatkę jakiegoś agitatora politycznego – mówi Maciej Dowbor w rozmowie z naTemat. Dziennikarz spotkał się z hejtem, po tym jak zakpił z Andrzeja Dudy w krótkim nagraniu na Instagramie. Jeden z internautów w obrzydliwy sposób skomentował prywatne życie prezentera. – Nie obraził mnie ten komentarz, bo dlaczego miałby mnie obrazić – oznajmia nasz rozmówca.
Nie tak dawno Maciej Dowbor zamieścił w mediach społecznościowych satyryczne nagranie z motywującym głosem Andrzeja Dudy w tle. Wypowiedź prezydenta pochodzi ze słynnego już wywiadu dla wPolsce.pl. – Musisz być twardy. Nie możesz sobie pozwolić na to, że cię coś rozbije – powiedziała głowa państwa w rozmowie z portalem.
Po słowach prezydenta Dowbor zdobywa się na odwagę i dzwoni... po kebaba z ostrym sosem. Wideo to dziennikarz opatrzył przeprosinami. "Sorry, ale nie mogłem się powstrzymać. Przepraszam wszystkich, których uczucia polityczne, (...) zostały urażone, ale czasami wchodzi we (mnie) taki diabełek i nic na to nie poradzę" – usprawiedliwiał się Dowbor na Instagramie.
Choć nagranie telewizyjnego prezentera w sporej mierze wywołało pozytywne reakcje, to wśród komentarzy nie brakowało też obraźliwych wpisów. Jeden z nich był wyjątkowo nieprzyzwoity. "Twoja matka w nastoletnim wieku puściła się, zaliczyła wpadziochę i musiała cię urodzić. Jakie to uczucie być niechcianym bękartem, który swój nędzny byt zawdzięcza czystemu przypadkowi lub pękniętej prezerwatywie?" – napisał jeden z internautów.
Później ten sam komentarz trafił jako osobny post na profilu Dowbora. "Gdybym był, jak to piszesz obraźliwie i z pogardą, 'BĘKARTEM' to co?!" – zapytał retorycznie dziennikarz.
W sprawie owego zdarzenia skontaktowaliśmy się z Maciejem Dowborem, który powiedział nam, że do hejtu jest przyzwyczajony od ponad dwudziestu lat. – To nie jest dla mnie nic nowego, aczkolwiek śmieszy mnie to, że pewne osoby odbierają mój żart jako jakieś polityczne z mojej strony deklaracje – oznajmia nam nasz rozmówca.
– Broń Boże nie chciałem w żaden sposób politycznie się w nic angażować. Śmieszy mnie raczej sama sytuacja. Czy to byłby polityk Platformy, czy PiS-u. Bawi mnie to, że ktoś próbuje przylepić mi łatę jakiegoś agitatora politycznego – ocenia dziennikarz.
– Wcześniej zwyzywano mnie od Żydów i gejów, a ja pisałem, że mnie to nie obraża, to nie jest obelga. To, że ktoś wywodzi się ze związku nieformalnego, również nie jest żadnym powodem do ujmy – stwierdza Dowbor.
Dziennikarz wyjaśnił nam także, dlaczego podjął decyzję o opublikowaniu na swoim profilu zdjęcia ukazującego komentarz, w którego treści padło słowo "bękart". – Chciałem pokazać ludziom, jak to wygląda w sieci, bo być może nie wszyscy mają świadomość tego, jak bardzo niektóre komentarze nabierają wręcz absurdalnego w swojej nienawiści kształtu – tłumaczy.
– Obciach w wielu przypadkach ma większą siłę niż dydaktyczne, merytoryczne wyjaśnienie zjawiska. Niestety jak ktoś używa takich argumentów, jakich użył ten człowiek, to myślę, że do niego merytoryczne argumenty nie przemawiają – podsumowuje nasz rozmówca.
Czytaj także:
Reklama.
Maciej Dowbor dla naTemat
Oczywiście mam swoje zdanie w kilku momentach. Czy chociażby podczas Strajku Kobiet zabrałem głos, ale to nie był raczej protest stricte polityczny, tylko światopoglądowo-obyczajowy. W ogóle jakiekolwiek dyskusje w naszym kraju, które ocierają się o sprawy światopoglądowo-polityczne stają się od razu zarzewiem gigantycznych awantur. Przeraża mnie sam fakt agresji i pewnej hierarchii wartości u niektórych osób, które do takich komentarzy się uciekają.
Maciej Dowbor dla naTemat
Mnie ten komentarz nie obraził, bo czemu miałby mnie obrazić. Przeraził mnie za to fakt, że ktoś w XXI wieku ucieka się do takich średniowiecznych metod oceniania otoczenia i wartościowania ludzi na podstawie tego, czy ktoś urodził się w takich, a nie innych okolicznościach przyrody. Czym innym jest robienie sobie żartów, a czym innym obrażanie.