Mateusz Morawiecki zaprosił Baracka Obamę do Polski, aby "przyjechał i z bliska popatrzył, jak pięknie się dzisiaj rozwijamy". W ten sposób były prezydent USA miałby zmienić swoje zdanie na temat stanu demokracji w Polsce. Szef rządu nie otrzymał jeszcze odpowiedzi od Obamy, ale za to spotkał się z odzewem ze strony polskich polityków. "Plan wizyty zakłada spotkanie z Terleckim, Sasinem, Obajtkiem i Rydzkiem. Będzie dużo o demokracji wyciąganiu kasy i budowaniu własnego imperium" – ocenił Tomasz Trela.
Barack Obama w ostatnim wywiadzie dla telewizji CNN wskazał Polskę i Węgry jako dwa kraje, które w ciągu ostatniej dekady stały się autorytarne. Były prezydent USA użył tego porównania, w momencie gdy ostrzegał, że amerykańska demokracja jest zagrożona.
– Gdy popatrzymy na takie miejsca jak Węgry albo Polska, które nie miały takich demokratycznych tradycji jak my, nie były w nich tak mocno zakorzenione. Jeszcze 10 lat temu były dobrze funkcjonującymi demokracjami, a stały się w gruncie rzeczy autorytarne – stwierdził Obama i tym samym oburzył polskich polityków, a w tym przede wszystkim szefa rządu Mateusza Morawieckiego.
Na odpowiedź premiera nie trzeba było długo czekać. Zdaniem Morawieckiego, aby ocenić obecną sytuację w naszym kraju, należałoby się tutaj zjawić osobiście, a "nie czytać jakieś opracowania, które zafałszowują zdecydowanie obraz Polski".
– Najlepiej by było zaprosić Baracka Obamę do Polski, co niniejszym czynię. Kiedy parę lat temu przyjechał inny polityk z partii Demokratycznej, Bill Clinton, to rozpływał się nad pochwałami. Wystarczy tutaj przyjechać, a nie czytać jakieś opracowania, które fałszują obraz Polski – oznajmił we wtorek Mateusz Morawiecki.
Zapewnił przy tym, że każdy, kto popatrzy na Polskę z bliska dziś, to zobaczy kraj, który w ogromnym stopniu otworzył swoją gospodarkę na całe społeczeństwo.
Barack Obama na zaproszenie szefa rządu jak na razie nie odpowiedział, jednak odzewu na słowa premiera nie zabrakło wśród polskich polityków. Po stronie premiera stanął m.in. wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk, który odnosząc się do wypowiedzi Obamy stwierdził, że "brak wiedzy często prowadzi do błędnych refleksji, w tym przypadku już nie pierwszy raz".
Komentarz o zupełnie innym charakterze napłynął z kolei ze strony Tomasza Treli. Poseł Lewicy ocenił, czego Obama mógłby doświadczyć podczas swojej wizyty w Polsce.
"Prezydent Barack Obama został zaproszony przez Mateusza (oszukańca) do Polski. Plan wizyty zakłada spotkanie z Terleckim, Sasinem, Obajtkiem i Rydzkiem. Będzie dużo o demokracji, wyrzucaniu publicznych pieniędzy w błoto, wyciąganiu kasy i budowaniu własnego imperium" – napisał Trela na Twitterze.