Skandal w szkole policyjnej. Komisarz oskarżony o złamanie żeber podopiecznemu
redakcja naTemat
10 czerwca 2021, 10:56·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 10 czerwca 2021, 10:56
Jeden z policjantów prowadzących zajęcia w szkole policyjnej w Pile został oskarżony o złamanie żeber jednemu z podopiecznych. Na jego zajęciach regularnie miało dochodzić m.in. do skakania po brzuchach aspirujących policjantów.
Reklama.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", do rzeczonego incydentu doszło w grudniu 2020 roku. Na szpitalny oddział ratunkowy w Pile przyjechał posterunkowy Kamil K., u którego rozpoznano stłuczenia klatki piersiowej oraz żeber. Za spowodowanie tych obrażeń miał był odpowiedzialny nadkom. Adam Zieleniewski wykładowca z zakładu prewencji i technik interwencji.
Jeden z policjantów uczęszczających na zajęcia razem z Kamilem, zrelacjonował, w jaki sposób doszło do stłuczeń.
– 4 grudnia 2020 r. zajęcia z naszym plutonem prowadził nadkom. Adam Zieleniewski. (...) Komisarz kazał wszystkim położyć się na plecach na parkiecie. Chodził nam po brzuchach. Mówił, że mamy wciągać powietrze i wypuszczać. Nie do końca to rozumiałem. Gdy stawał na mnie, uczucie było nieprzyjemne. Kamil miał pecha, bo na nim demonstrował to ćwiczenie. Chodził po nim kilka razy, bardziej intensywnie – powiedział w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej".
Nie jest to podobno pierwsza sytuacja, w której aspirujący policjanci doznają uszczerbku na zdrowiu po zajęciach z Zieleniewskim. W 2019 roku aspirantowi sztabowemu Ryszardowi Rudnickiemu zgłoszono, że mężczyzna miał stawiać podopiecznych pod ścianami i bić ich po brzuchach.
Rudnicki po tej relacji udał się do szefowej zakładu prewencji i techniki interwencji mł. insp. Marzeny Brzozowskiej i poprosił o interwencję. Jeden z wykładowców Szkoły Policyjne w Pile powiedział "GW", że "Zieleniewski utrzymuje bliskie kontakty towarzyskie ze swoją przełożoną Marzeną Brzozowską. Jest nietykalny".
Podczas ostatnich dwóch lat na ćwiczeniach prowadzonych przez Zieleniewskiego odbyło się sześć hospitalizacji i trzy kontrole. Dopiero rok po incydencie złamania żeber wniosła sprawę do prokuratury w Pile.