Dwie aktywistki z Poznania stanęły dzisiaj przed sądem, ponieważ postawiono im zarzuty przewodniczenia nielegalnemu zgromadzeniu podczas Strajku Kobiet. Sędzia uniewinnił obie dziewczyny. W tym czasie pod budynkiem sądu miała miejsce pikieta. Szczegółowy przebieg rozprawy opisała "Gazeta Wyborcza".
12 grudnia ubiegłego roku na Placu Wolności miał miejsce protest przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji
Na wydarzeniu przemawiały m.in. Zuzanna Kozak i Aleksandra Filipiak
Licealistkom został postawiony zarzut przewodniczenia nielegalnej demonstracji
Policja wniosła o wymierzenie im kary grzywny po 200 zł
Rozprawa miała miejsce w czwartek 10 czerwca. Sędzia Łukasz Karlewski uznał, że materiały dowodowe nie wskazują na to, że dziewczyny przewodniczyły zgromadzeniu. Wątpliwości sądu budziły także przepisy dotyczące zgromadzeń.
– Sąd przychyla się do stanowiska, że wszelkiego rodzaju ograniczenia zgromadzeń możliwe są tylko w drodze ustawy. A taka ustawa, która by zabraniała zgromadzeń, nie była wtedy wprowadzona w życie – uzasadniał sędzia. Obwinione aktywistki z Poznania również podkreślały spontaniczny charakter protestu.
– Oprócz mnie wypowiadały się również inne osoby. Nie pamiętam, czy gdy przyszłam, zgromadzenie już trwało, czy ktoś przede mną się wypowiadał. Zostałam do końca zgromadzenia, ale podkreślam, że miało ono charakter spontaniczny – zaznaczyła podczas rozprawy cytowana przez "Gazetę wyborczą" Zuzanna Kozak. Podobne odczucia miała jej starsza koleżanka Aleksandra Filipiak.
– Nie przyznaję się do popełnienia wykroczenia. Zaprzeczam, abym przewodniczyła temu zgromadzeniu. Pamiętam wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który porównał protestującą młodzież do NKWD. Niezmiernie mnie zbulwersowało to, że na proteście w Warszawie złamano dziewczynie rękę. Uznałam, że to mój obowiązek, by w ten sposób zamanifestować swoje zdanie – powiedziała.
– Jestem świeżo po maturze. Wcześniej miałam w planie wyjazd na studia za granicę. Jednak to, co się tutaj dzieje, odbieranie nam naszych praw, to, że muszę tu przed sądem stać, jest absurdalne, i powoduje, że nie mogę wyjechać. To jest mój kraj. Trzeba się przeciwstawiać procesowi zamiany państwa z demokratycznego w autorytarne. Należy to zmienić. Wierzę, że ludzie będą mieli tyle siły, aby położyć temu kres – dodała Kozak.
W czasie, gdy dziewczyny były przesłuchiwane w sądzie, przed budynkiem odbywała się demonstracja solidarności z nimi. Tłum skandował hasło "Nigdy, przenigdy nie będziesz szła sama!". Orzeczenie sądu jest nieprawomocne.