
Reklama.
Gdy rządy w Archidiecezji Gdańskiej przejął abp Sławoj Leszek Głódź, zarządzona została przeprowadzka z Oliwy na Orunię. Hierarcha postanowił stworzyć swoją rezydencję w budynku dawnej szkoły, który jest położony nieopodal kościoła pw. św. Ignacego Loyoli przy ul. Brzegi.
Kto zna Gdańsk, ten wie, że w tej lokalizacji były biskup polowy Wojska Polskiego mógł liczyć na większą prywatność.
Kontrowersyjna "działka Głódzia" w Gdańsku
W 2011 roku gdański magistrat z ówczesnym prezydentem miasta Pawłem Adamowiczem na czele zgodził się przekazać kurii znajdującą się w pobliżu nowej rezydencji działkę o powierzchni ponad 3 tys. m².10 lat temu teren ten był wyceniany na 460 tys. zł, ale Archidiecezja Gdańska zapłaciła tylko około 1 proc. wartości, czyli 4,5 tys. zł. Dlaczego? Ekipa Adamowicza zdecydowała się na przyznanie Kościołowi tak potężnej bonifikaty, gdyż działka miała posłużyć "działalności sakralnej".
Po latach ze świecą jednak szukać w Gdańsku wiernych, którzy się tam modlili. Działka stanowiła przez lata część terenu, na którym abp Głódź pilnie strzegł swej prywatności. Pojawiły się informacje, że hierarcha miał ją wykorzystywać przede wszystkim do hodowli swych ukochanych danieli.
Teren przejęty za 1 proc. wartości służył wypasowi danieli?
Właśnie dlatego sprawę działki przy ul. Brzegi w Gdańsku-Oruni na celownik wzięła Beata Maciejewska, a za nią gdański urząd miejski. W wyniku działań posłanki Lewicy 17 czerwca 2021 roku urzędnicy dokonali kontroli mającej ustalić, czy obok byłej już rezydencji abp. Głódzia rzeczywiście uprawiany jest kult religijny.Kontroli dokonano na chwilę przed tym, gdy miasto straci podstawy do wnioskowania o ewentualne anulowanie umowy z 2011 roku. Gdyby okazałoby się, że działka jest użytkowana niezgodnie z przeznaczeniem, dzięki któremu abp Głódź załatwił gigantyczną bonifikatę, czas na odpowiednie decyzje jest tylko do lipca 2021 roku.
Czy gdańska kuria naprawdę ma się czego obawiać? W czwartkowej kontroli urzędników współuczestniczyła także posłanka Maciejewska, która zwróciła uwagę na dwie kwestie. Co prawda pierwszy raz od dawna bramę stworzonej przez abp. Głódzia rezydencji przekroczyły osoby niezwiązane z kurią i na miejscu zauważono paśnik dla danieli, ale okazało się, że stoi tam także kilka małych obiektów kultu, jak kapliczki czy krzyże.
A to może wystarczyć, by Kościół udowodnił, że na działce pozyskanej za 1 proc. wartości rzeczywiście prowadzona jest działalność sakralna. Na korzyść aktualnych dysponentów tego terenu przemawiają także informacje, które w korespondencji prowadzonej z urzędem miasta miał przekazać proboszcz parafii św. Ignacego Loyoli w Gdańsku.
Z jego tłumaczeń ma wynikać, iż wypas danieli arcybiskupa Głódzia wcale nie był głównym przeznaczeniem działki, gdyż organizowano tam także spotkania duszpasterstwa oraz dekanalne.
– Jeśli proboszcz będzie dysponował fotografiami takich spotkań, to rzeczywiście sprawa jest zamknięta – przyznała na konferencji prasowej w Gdańsku sama Beata Maciejewska. Ustalenia pokontrolne gdańscy urzędnicy mają ujawnić w ciągu kilku najbliższych tygodni.