Mateusz Damięcki opowiedział w rozmowie z magazynem "Party" o relacji ze swoją żoną Pauliną Andrzejewską. Aktor zdobył się na romantyczne wyzwania. – Moja żona jest dla mnie partnerem, przyjacielem i moją wielką miłością – podkreślił. Damięcki wyjawił również, jak radzi sobie z ojcostwem.
Mateusz Damięcki i Paulina Andrzejewska są parą od ponad dziesięciu lat, a małżeństwem od 2018 roku. Małżonka aktora jest choreografką i instruktorką baletu. Para ma już prawie trzyletniego syna Franciszka i kilkumiesięcznego Igora. Z okazji 40-urodzin Damięckiego w maju jego żona opublikowała na Instagramie urocze zdjęcie, które podpisała słowami: "Dziś mój kochany mąż, przyjaciel i miłość mojego życia, Mateusz Damięcki, kończy 40 lat".
W najnowszej rozmowie z magazynem "Party" aktor szczerze mówił o swojej miłości do Pauliny Andrzejewskiej. – Prawdziwym skarbem jest moja żona. Mam wrażenie, że każdego dnia zakochuję się na nowo – powiedział aktor i podkreślił, ze jego ukochana jest zarówno skromna i wrażliwa, jak i – w przeciwieństwie do niego – stanowcza i konkretna.
– Podkreślam: nigdy nie dotarłbym do tego miejsca w życiu, w którym jestem gdyby nie moja żona. Czasem myślę, że gdybyśmy nie byli razem, nie miałby kto stawiać mnie do pionu. Moja żona jest dla mnie partnerem, przyjacielem i moją wielką miłością – dodał uroczo Damięcki.
Aktor podkreślił również, że wraz z żoną dbają o siebie i o to, aby "zasypiali pogodzeni i uśmiechnięci". – Przez 10 lat kiedy jesteśmy razem, może dwa razy miałem pomysł, żeby wielce obrażony przespać się na kanapie. Dzięki mojej Pauli nigdy do tego nie doszło – mówił.
A co z wadami Andrzejewskiej? Damięcki wymienił jedną. – Jej definicja bałaganu jest mniej restrykcyjna niż moja (śmiech). Moja żona zamiast na porozrzucanych zabawkach skupia się na dobrej, pełnej miłości i śmiechu atmosferze w domu. Jest bardzo rodzinna, co dla mnie ma ogromne znaczenie i tolerancyjna dla moich pasji i zawodu – mówił w "Party".
Dzieci Mateusza Damięckiego
W rozmowie z "Party" aktor opowiedział również o byciu ojcem. – Kocham moich synów, ale żeby móc kochać dzieci, musisz cały czas kochać siebie. A to jest możliwe, gdy dbasz o własne szczęście, bo dziecko prędzej czy później się oddali. Dlatego, zamiast tylko zakazywać, staramy się z Pauliną zawsze proponować dziecku alternatywę – mówił Damięcki.
– Franciszek, kiedy chce obejrzeć bajkę, prosi nas o włączenie tabletu czy telewizora. Obejrzy to, co ma obejrzeć i mówi: "Wyłącz", po czym wraca do budowania klocków. To efekt tego, że spędzając razem wiele czasu, staramy się słuchać się nawzajem, patrzeć sobie w oczy – ciągnął.
Mateusz Damięcki wyjawił również, że zawsze stara się być w domu od godziny 16. To on kapie synów i czyta do snu starszemu dziecku. – Dla mnie usypianie dziecka nie jest obowiązkiem, a przywilejem – podkreślił.
Aktor szczerze wyznał również, z czym jako ojciec ma problem. – Przyznaję, wciąż nie nauczyłem się podzielności uwagi. Mam problem, kiedy wiem, że mam zająć się chłopcami, a nagle dostaję SMS-a, słyszę dźwięk nadchodzącego e-maila, a obok Paula załatwia akurat jakąś swoją ważną sprawę przez telefon. Młodszy syn zaczyna płakać i trzeba zareagować. Starszemu to zaczyna przeszkadzać i mu wtóruje. Wtedy... wszystko leci mi z rąk – opowiadał.
I dodał: – Staram się postawić do pionu samodzielnie, czasem jednak bez pomocy żony jest to niemożliwe. Ale za to intuicyjne nocne zmienianie pieluch mam opanowane do perfekcji. Do tego stopnia, że czasem nawet nie pamiętam, że to robiłem.