Kłopotów Beaty Szydło ciąg dalszy. W maju była premier wstrzymała się od głosowania nad własnym projektem po tym, jak większość eurodeputowanych przegłosowała konieczność wprowadzenia poprawek w przygotowanym przez nią raporcie ws. starzenia się społeczeństw UE. Teraz Szydło w formie poprawki złożyła rezolucję, której losy mają rozstrzygnąć się we wtorek.
W poniedziałek wieczorem była premier musi przedstawić dokument, którego sama już oficjalnie nie popiera. Po poprawkach raport wzywa "do ochrony i wspierania praw seksualnych i reprodukcyjnych oraz do zapewnienia powszechnego dostępu do usług i towarów w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego", co nie podoba się konserwatywnym środowiskom, które reprezentuje Beata Szydło.
"Potwierdzam, nie zamierzam poprzeć koordynowanego przeze mnie raportu PE ws. polityki senioralnej. Dlaczego? Do dokumentu lewica wprowadziła szereg absurdalnych poprawek. To zwykły sabotaż. Jak zwykle u lewicy ideologia wygrywa z pracą na rzecz Europejczyków" – oświadczyła na Twitterze była premier.
Teraz Szydło zamierza przedstawić poprawki w jeszcze bardziej zachowawczej formie. Z raportu znikają wszelkie zapisy ws. równości płci i płac, kwestie zdrowia, praw seksualnych i reprodukcyjnych.
– Ta rezolucja to przerażający wizja Europy kierowanej przez autorytarne reżimy prawicowe, takie jak obecny polski rząd i jego naśladowcy w całej UE. To Europa uprzedmiotowionych kobiet, sprowadzonych do funkcji reprodukcyjnej. Europy, która traktuje osoby starsze i osoby niepełnosprawne w sposób paternalistyczny i dąży do zwiększenia ich zależności od innych. (...) Postawmy sprawę jasno: to nie jest nasza Europa! – powiedział w rozmowie z RMF FM słoweński eurodeputowany z S&D Milan Brglez.