Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu. Ojciec z dwiema córkami wybrał się na szklak Orlej Perci w Tatrach Wysokich. Podczas powrotu stan jednej z dziewczyn był tak zły, że musiał interweniować śmigłowiec TOPR.
O incydencie poinformowała m.in. "Gazeta Wyborcza". Jak podaje, turyści mieli problem z zejściem ze względu na atak paniki jednej z młodych kobieta, która w związku z nim doznała tak zwanej blokady psychomotorycznej i zupełnie nie mogła się ruszyć.
W związku z tym, w rejon Pościeli Jasińskiego przybył śmigłowiec TOPR. Dzięki akcji ratowników, udało się ewakuować rodzinę, która po transporcie w bezpieczne miejsce, oddaliła się już bez problemu. Ratownicy TOPR poinformowali, że ataki paniki wcale nie zdarzają się rzadko na górskim szlaku.
– Takie sytuacje zdarzają się dosyć często, musimy wtedy podejmować jakieś działania. Z racji tego, że nie mamy dużej liczby ratowników na dyżurze, decydujemy się na ściągnięcie tych osób śmigłowcem, żeby nie wysyłać ratowników, którzy mogą się przydać do innych działań, poważniejszych w tym momencie – przekazał "Gazecie Wyborczej" Jacek Broński, ratownik pokładowy, dyżurujący w trakcie rzeczonego incydentu.