Stefan Niesiołowski nazwał dziś w Radiu Zet "idiotami" młodych ludzi protestujących przeciwko ACTA. Oburzył go nie tylko sam fakt protestu, ale także używanie przed demonstrantów symbolu Polski Walczącej. Niesiołowski uważa, że symbol powinien pozostać znakiem narodowego ruchu oporu przeciwko okupantowi. Tyle, że żyjemy w czasach, w których zagrożeniem nie jest okupacja, ale dla młodych raczej wolność słowa w internecie. Czy więc nie mają prawa posługiwać się znakiem?
Niesiołowski na antenie radia mówił, że "Ci młodzi ludzie nic nie rozumieją, demonstrują z symbolami Polski Podziemnej. Ludzie ginęli na gestapo, w Oświęcimiu ginęli pod tymi symbolami!" Powiedział też, że "jeśli ktoś w takiej sprawie wynosi symbole Polski Podziemnej to jest idiotą i nie należy z nim w ogóle dyskutować". Według posła w Polsce wolność słowa nie jest zagrożona, stąd wyrażana obawa jest bezzasadna. "Demonstranci nie zdają sobie z tego sprawy" - dodaje.
Czym w takim razie dla młodych ludzi jest protest, co chcą wyrazić przez demonstracje i co znaczą dla nich te symbole narodowe? Czy czują ducha Polski Podziemnej? Czy świadomie nawiązują do czasów ucisku, zagrożenia życia, represji i cenzury?
Kotwica dobrem narodowy, nie zastrzeżonym
Oburzenie komentatorów wywołuje nie tyle samo użycie symbolu, co jego redefinicja. Według nich znak walki z opresją, poświęcenia swojego życia za wyższe wartości, staje się znakiem młodzieżowej hucpy, zbieraniny protestujących nie wiedzących nawet wobec czego się sprzeciwiają. W świetle tego można powiedzieć, że symbole są nośnikiem emocji, nie tylko znaczenia historycznego, jakie za nim stoi stoi. Jak napisał jeden z internautów w komentarzach pod rozmową z Niesiołowskim: "symbole mają to do siebie że są wieloznaczne. Nawet swastyka pojawiła się na odznaczeniach polskich w XX wieku".
Jakub Żulczyk, pisarz i dziennikarz Wprost, mając krytyczny stosunek do ACTA, odcina się jednak od protestów które pojawiły się na ulicach polskich miast. Dla NaTemat mówi, że demonstracje wynikają bardziej z "potrzeby przeżycia za swojej kadencji ich własnej "Solidarności, potrzeby wdrukowanej w naszą Polską świadomość". Nie dziwi go używanie znaków Polski walczącej, które są niejako własnością narodową. Symbol w tym kontekście jest jak najbardziej zasadny. Ma mówić "nic o nas bez nas. On de facto protestuje przeciwko regulacjom, które przyjmujemy bez społecznej wiedzy, bez informacji a nawet bez uczestnictwa w ich tworzeniu. Nie jest to więc redefinicja znaczenia Polski Walczącej, a wyłącznie użyciem jej w nowym kontekście".
Na koniec dodaje: "Niesiołowski niech pamięta, że są to symbole narodowe, które są wartością wspólną, własnością wszystkich. Nikt nie ma na nie praw autorskich".
Symbole w kulturze ludzi młodych
Znak Polski Walczącej wkradł się w obrazki niedawnych protestów między innymi za sprawą firmy Stoprocent, produkującej ubrania. Bluzy z kapturami, szerokie spodnie i za duże t-shirty kierowe są do ludzi młodych. Produkty promowane są głównie wśród wykonawców muzyki hip-hopowej. Niedawno firma zaczęła używać nadruków z tzw. kotwicą - znakiem Polski Walczącej. Właśnie takie bluzy i kurtki można było zobaczyć wśród protestantów.
W trend nawiązywania do historii włączyli się raperzy, między innymi Sokól&Pono, L.U.C., Mezo, Owal, Pjus i zespół Hemp Gru. Głośno swoją cześć dla historii Polski wyraża raper Wilku WDZ czyli Robert Darkowski. Tatuując sobie znak Polski Walczącej na przedramieniu chciał oddać hołd powstańcom walczącym w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku. Wcześniej grający w składzie Molesta, teraz będący członkiem ekipy Hemp-Gru, tatuaż zrobił sobie z okazji nagrania płyty z piosenką "63 dni chwały", w której oddaje cześć stawiającym opór powstańcom. W tekście rapują, że "Ceną była śmierć, za wolności smak, 63 dni chwały nie przeliczając strat.
Zespół czuje się silnie związany z historią Polski. Na płycie "Droga" słychać hasła Bóg, Honor, Ojczyzna. Teksty są nacechowane konkretnymi poglądami historycznymi. Mówią o Polsce zdradzonej, słowianach oddanych sowietom, nieustraszonych żołnierzach AK. Dla młodzieży często jest to jedyna lekcja historii - "pamiętaj człowiek, Holokaust to nie kit, stracony Polak był, Rumun i Żyd. Znał dobrze syf ten stary doktor Korczak, nie zostawił dzieci swoich do samego końca!"
Symbole nabierają nowego znaczenia
Tematyka Polski Walczącej stała się wśród raperów modna. Hasła podjęli inni wykonawcy, jak na przykład FunkyFlow, który nagrał płytę "Polska Podziemna". W ich przypadku hasła oderwane jednak zostały od historii i jak mówi strona "Polska Podziemna" to "metaforyczne zwrotki, nawołujące do zaangażowania i walki z chłamem na nowoczesnym pokładzie rapu". Polska Walcząca współcześnie sprzeciwia się delegalizacji marihuany czy różnym zakazom dotykającym młodych ludzi, np. picia alkoholu w parkach.
Składy hip-hopowe, jako nośniki wartości narodowych i społecznych, łączą to często z kontestacją władzy i wrogością przeciwko Policji. Jak widać zawsze muszą mieć z kim walczyć. Kowica znaczy dziś coś innego - jest to w pewnym stopniu pamięć historyczna, ma jednak znamiona mody i symboliki odnoszącej się do współczesności. Młodzi tatuują sobie symbol Polski Walczącej, noszą ubrania z tym znakiem. Chcą być Polską Walczącą. Pytanie nadal wisi w powietrzu - czy mogą tak beztrosko czerpać z historycznej spuścizny Polski?