
I tak, powoli, dla wielu niepostrzeżenie, PiS zjadł Polskę. Nie „zje” - czytaj - kiedyś w przyszłości, tylko właśnie - zjadł. To już się stało. Sytuacja ze stacją TVN, o której rozmawiamy, jakby nigdy nic w przestrzeni publicznej, a przecież nie tak dawno zupełnie nie do pomyślenia, pokazuje to dobitnie. I nie ma znaczenia, czy PiS zlikwiduje TVN, czy po prostu na razie nastraszy stację i dziennikarzy, kompletnie dezorganizując i utrudniając jej działanie - ważne, że zrobił zamach na wolne media, wcale się z tym nie kryjąc i nawet nie udając, że chodzi o coś innego niż o zabicie każdego, kto mógłby powiedzieć prawdę o tym, co naprawdę robi rząd.
A teraz, gdy przyszli po wszystkich, nie będzie już komu protestować
Najbardziej boli, że w Polsce stało się dokładnie tak, jak przebiega to zawsze: większość nie bardzo protestowała, gdy gnębiono sędziów - w końcu nie była sędziami, nie było też tłumów na ulicach, gdy PiS przejmował TVP i zwalniał z pracy niezależnych dziennikarzy - w końcu większość nie jest dziennikarzami. Niewielu walczyło o prawa osób LGBT - przecież nie są gejami i lesbijkami. Były co prawda protesty w obronie kobiet, ale kiedy okazały się nieskuteczne - no cóż, trudno, trzeba było zejść z ulic - przecież nie można protestować wiecznie, prawda? No i nie wszyscy są kobietami. A teraz, gdy przyszli po wszystkich, nie będzie już komu protestować, a nawet gdyby ktoś protestował, to nie będzie komu tego pokazać, bo PiS zniszczy wolne media.Jeśli tej władzy nie zatrzymają ludzie, będziemy Białorusią skrzyżowaną z Teheranem
To tak banalne, że aż boli, że wydarzyło się w Polsce w XXI wieku. Banalne nie w sensie - małe i nieważne. Banalne w sensie - znane i dogłębnie, dokładnie opisane w książkach historycznych i socjologicznych. Wiadomo, jak przebiega ten proces i wiadomo, że można go dostrzec i zatrzymać na w miarę wczesnych etapach - a jednak w Polsce tego nie zrobiliśmy."Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i dążenia do szczęścia.
Że celem zabezpieczenia tych praw wyłonione zostały wśród ludzi rządy, których sprawiedliwa władza wywodzi się ze zgody rządzonych.
Że jeżeli kiedykolwiek jakakolwiek forma rządu uniemożliwiałaby osiągnięcie tych celów, to naród ma prawo taki rząd zmienić lub obalić i powołać nowy, którego podwalinami będą takie zasady i taka organizacja władzy, jakie wydadzą się narodowi najbardziej sprzyjające dla ich szczęścia i bezpieczeństwa. Roztropność, rzecz jasna, będzie dyktowała, że rządu trwałego nie należy zmieniać dla przyczyn błahych i przemijających.
Doświadczenie zaś wykazało też, że ludzie wolą raczej ścierpieć wszelkie zło, które jest do zniesienia, aniżeli prostować swoje ścieżki przez unicestwienie form, do których są przyzwyczajeni. Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, wówczas ich słusznym i ludzkim prawem, ich obowiązkiem staje się odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla swego przyszłego bezpieczeństwa".
Inaczej się despotycznej władzy pozbyć nie da, bo w to, że kolejne wybory będą wolne, nie wiem jak Wy, ale ja już nie wierzę. Zresztą i ostatnie wybory prezydenckie także nie były uczciwe - jeśli ich nie sfałszowano, to intensywna propaganda TVP i tak przechyliła szalę na korzyść Andrzeja Dudy w nieuczciwy sposób. Tak czy owak, PiS jak kasyno, zawsze wygrywa.