Na Muchę wylał się hejt za krytykę obiadu za 700 zł. Aktorka prowokuje krytyków
redakcja naTemat
09 lipca 2021, 15:20·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 lipca 2021, 15:20
Narzekania Anny Muchy na obiad za 700 złotych w jednej z warszawskich restauracji wywołały fale krytycznych komentarzy w internecie. Aktorka zdaje się jednak nie przejmować hejtem. Na Instagramie zamieściła zdjęcie zadedykowane "hejterom, które okrasiła prowokacyjnym wpisem".
Reklama.
Anna Mucha postanowiła wyżalić się fanom w relacji na InstaStory, że nie smakował jej obiad, który jadła w jednej z warszawskich restauracji ze swoim partnerem. Choć celebrytka zapłaciła za niego 700 złotych, to oceniła, że niektóre dania były "po prostu przeciętne". Zdaniem Muchy ostrygi były "bardzo średnie", a ryba "przesuszona".
Narzekania Muchy na obiad "na bogato" nie spodobały się internautom, a aktorkę zalała fala hejtu. Celebrytka postanowiła odpowiedzieć krytykom w specyficzny sposób. Na Instagramie zamieściła swoje zdjęcie i podpisała je po angielsku: "Zdrowie wszystkich moich hejterów! Bądźcie cierpliwi, nadchodzi o wiele więcej".
Prowokacja aktorki tylko zaostrzyła nastroje w sieci. "Klasy, skromności i pokory brak. Przerost formy nad treścią Pani Aniu. Szkoda" – stwierdził jeden z użytkowników Instagrama. Ktoś inny zasugerował z kolei, że Mucha… lubi prowokować ludzi.
"Moim zdaniem, ty lubisz mieć tych hejterów, lubisz ich wkurzać i czerpiesz z tego energię. Można być zabawnym i jednocześnie trochę złośliwym, ale jeśli czasami jest to tylko po to, by ludziom dokuczyć i przeradza się w podłość, to już przesada. Widzę, jak nieraz wkurzasz wegan, wierzących, teraz też dałaś ludziom powód z tym narzekaniem na obiad za 700 złotych" – czytamy na Instagramie.
Pod wpisem nie zabrakło jednak głosów uznania pod adresem postawy aktorki. "Taką Anię uwielbiamy i kochamy", "Rewelacyjne podejście, kocham", "Pani Anna była w restauracji, która jej nie pasowała i już do niej nie wróci, a Państwo tkwicie na jej profilu nie rozumiem. Chyba tylko, po to by hejtem poprawić sobie humor" – pisali fani Muchy.
Anna Mucha kontra restauracja
Przypomnijmy, że na publiczną krytykę Muchy odpowiedziała właścicielka luksusowej warszawskiej restauracji Aleksandra Kołtko. W rozmowie z "Faktem" stwierdziła, że Mucha "najwyraźniej nie do końca wiedziała, dokąd się udaje".
– Tak, jesteśmy najdroższą restauracją w Polsce… Serwujemy homary, kraby królewskie, langusty, które żyją w naszych siedmiu akwariach morskich oraz kawior, ostrygi (w sezonie 12 gatunków) i inne owoce morza, które od lat sami importujemy do Polski, przywożąc je własnym transportem jeszcze w dniu połowu – tłumaczyła Kołtko.
– Co do jakości ostryg ciekawi nas jakie ostrygi i gdzie jada Pani Anna, u nas zamówiła Gillardeau, Tsarskaya, Pearl Noir oraz specjalnie hodowane ostrygi letnie, wszystkie ostrygi przyjechały tej nocy, więc z całym szacunkiem, nie zjadłaby świeższych ani w Paryżu, Berlinie czy Mediolanie… – przekonywała restauratorka.
Właścicielka lokalu zaznaczyła, że "wszystkie zamówione przez celebrytkę dania są w karcie menu i ceny są widoczne, wiec dziwi nas zaskoczenie kwotą rachunku". – Co do zarzutów odnośnie przesuszenia ryby to ciężko nam się w tej chwili do tego odnieść, gdyby celebrytka zgłosiła uwagę na miejscu moglibyśmy zareagować. Niestety, nie miała odwagi i kelnerowi mówiła, że wszystko smakuje – dodała.
Restauratorka zapowiedziała również w "Fakcie", że może "wystawić korektę faktury", o którą poprosiła Mucha. – Cóż, jesteśmy tylko ludźmi i również popełniamy błędy, być może tym razem się przytrafiło – przyznała. Nazwala również relacje Muchy "klasycznym hejterskim materiałem".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut