Samuel Pereira na antenie TVP Info odniósł się do sejmowego pościgu Miłosza Kłeczka za Donaldem Tuskiem.
Samuel Pereira na antenie TVP Info odniósł się do sejmowego pościgu Miłosza Kłeczka za Donaldem Tuskiem. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta / Małgorzata Gendłek / Agencja Gazeta
Reklama.
Samuel Pereira podsumował pierwszy tydzień po powrocie Donalda Tuska w programie "Salon Dziennikarski" na antenie TVP Info. Publicysta ocenił, że były premier nie przedstawił konkretnego programu politycznego, a zamiast tego zaproponował emocje i agresję.
Szef TVP Info odniósł się do sejmowego pościgu dziennikarza Miłosza Kłeczka za Tuskiem, podczas którego lider PO miał jego zdaniem "podważać wiarygodność pracownika TVP".
– Od kilku lat obserwujemy konferencje, dziennikarzy biegających po sejmowych korytarzach za Jarosławem Kaczyńskim i to jest ok. A tutaj Donald Tusk dostaje dwa pytania i już jest koniec świata. Może się odzwyczaił po prostu od tego – ocenił w sobotę na antenie TVP Info Samuel Pereira.

Sejmowy pościg Miłosza Kłeczka

Przypomnijmy, że sejmowy korespondent TVP 6 lipca chodził za nowym szefem PO i kilkukrotnie pytał, dlaczego Donald Tusk odcina się od Sławomira Nowaka. – Dlaczego odcina się pan od Sławomira Nowaka? Mówił pan, że to więzień polityczny, że jakieś insynuacje wokół niego krążą, że jest w areszcie wydobywczym. A dziś pan mówi: to sprawa między prokuraturą, sądem a Sławomirem Nowakiem, To aż tak trudne pytanie, panie przewodniczący? – drążył wysłannik telewizji publicznej.
Ostatecznie Kłeczek nie uzyskał odpowiedzi, a swój sejmowy pościg podsumował stwierdzeniem, że myślał, iż Tusk reprezentuje wyższy poziom. Zachowanie Kłeczka odbiło się w mediach szerokim echem i wywołało lawinę komentarzy.
Czytaj także:

Medioznawca, prof. Maciej Mrozowski w rozmowie z naTemat ocenił, że był to rodzaj "nachalnego dziennikarstwa, które poprzez dręczenie, ma sprowokować osobę do zachowań nieładnych, które źle wyglądają na ekranie".
– To zachowanie klasyczne, prymitywne, polegające na tym, że lecimy z kamerą za politykiem, nagrywamy, licząc na to, że on się zdenerwuje i coś brzydkiego powie. Jest to klasyczna prowokacja. Doprowadzanie ludzi do stanu mocnego podenerwowania, żeby nie powiedzieć wściekłości, po to, żeby mieć 15-sekundowy materiał – komentował prof. Maciej Mrozowski.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut