"Żenujące". Koroniewska i Dowbor zostali wyproszeni z samolotu
redakcja naTemat
11 lipca 2021, 11:24·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 lipca 2021, 11:24
Aktorka Joanna Koroniewska i dziennikarz Maciej Dowbor mieli wyjechać na wakacje do Tajlandii. Bagaże były już spakowane, bilety zarezerwowane i cała rodzina dotarła na lotnisko. Niestety okazało się, że na tym podróż się skończyła. Para została wyproszona z samolotu.
Reklama.
W najnowszym odcinku "Dowbory Be Happy" Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor opowiadają o tym, na jakie komplikacje można natrafić podczas szykowania się na urlop.
– Może również nastąpić błąd na wcześniejszym etapie, czyli na etapie wpisywania imion i nazwisk do biletu. Może się na przykład zdarzyć, hipotetycznie, że przez przypadek wpisze się nazwisko córki inne niż jest faktycznie. Czyli np. córka nie będzie nazywała się Janina Dowbor, tylko Janina Koroniewska – opisuje Maciej Dowbor.
– Oczywiście jest to tylko hipotetyczna sytuacja, ale może to być np. bardzo drogi samolot do Tajlandii przez Dubaj, gdzie jeden nocleg kosztował 1500 zł – dodała para żartobliwie nawiązując do sytuacji, która niegdyś się im przydarzyła. W dalszej części dokładnie opisują jej przebieg.
– Zgadzało się wszystko poza nazwiskiem. Udało nam się, przynajmniej według mnie, uzyskać od pracownika lotniska zapewnienie, że zostaniemy wpuszczeni do samolotu, ale możemy mieć problem z powrotem i żebyśmy dosłali akt urodzenia naszego dziecka przetłumaczony na język angielski – relacjonują.
– Dogadaliśmy się więc z moją mamą, że ten akt urodzenia zdobędzie z urzędu stanu cywilnego w ciągu dwóch tygodni kiedy nas nie będzie w kraju i wyśle nam to jakimś skanem. Zostaliśmy wpuszczeni aż do samego rękawa, gdzie przy samym wejściu jest ostatnia kontrola biletu i paszportu. No niestety ten sam pan zapytał: a gdzie jest akt urodzenia? – mówi Dowbor.
Dowbor zauważył, że byli umówieni zupełnie inaczej, jednak nic to nie dało. – Nie, nie proszę wyprowadzić rzeczy tych państwa – miał powiedzieć pracownik lotniska. – Zostaliśmy wyproszeni z samolotu i ku zdziwieniu innych pasażerów wracaliśmy z eskortą ochrony z powrotem do terminala – wspomina prezenter.
– Trochę miałem poczucie, że ci wszyscy ludzie myślą, że zostaliśmy złapani podczas próby przemytu narkotyków, albo ewentualnie jakiegoś materiału wybuchowego. Było to żenujące uczucie – dodał dziennikarz.