Karolina Brzuszczyńska (Way of Blonde) i Agnieszka Skrzeczkowska (Maschines) to bohaterki drugiego odcinka cyklu "NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA". Dziewczyny opowiedziały o tym, co stoi za ich pseudonimem "Power Girls" i zdradziły, jak naprawdę żyje im się w Polsce. Karola i Aga odkryły też kulisy początków związku, który trwa już cztery lata.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Wakacje to doskonały czas na to, aby zatrzymać się, wziąć głęboki oddech i zastanowić się, czego tak naprawdę potrzebujemy, żeby nasze życie stało się lepsze. Nic nie miałoby sensu, gdyby nie ludzie, którzy wyznaczają kierunek dobrych zmian i pokazują, że pasją i uśmiechem można zawojować świat.
Mój wakacyjny cykl dla naTemat pozwoli Wam zapoznać się z bohaterami nietuzinkowymi. To barwni ludzie, którzy realnie zmieniają szarą Polskę i pokazują, że w naszym społeczeństwie i kraju wciąż jest siła, kolor i potencjał na przyszłość. Rozmowy o emocjach, strachu, obawach, przeczuciach, ale także pragnieniach. Wsiadaj! "#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA".
Karolina Brzuszczyńska i Agnieszka Skrzeczkowska szczerze o swojej misji i życiu w związku LGBT w Polsce
Karolina Brzuszczyńska (Way of Blonde) i Agnieszka Skrzeczkowska (Maschines) to kolejne barwne bohaterki, które chciałabym wam przedstawić. Karolinę możecie kojarzyć m.in. z YouTube, a także z występów na galach MMA, a Agę z udziału w 9. edycji "Top Model" TVN. Dziewczyny tworzą energetyczną parę w życiu prywatnym i zawodowym. "Power Girls" pokazują Polakom, jak żyć w zgodzie ze sobą, szanować i doceniać ludzi. Te babeczki naprawdę mają moc!
Warto było sprzedać prywatność dla "5 minut sławy" w naszym kraju?
Way of Blonde: Dobre pytanie, ale czy my sprzedajemy prywatność? Chyba od tego trzeba zacząć. My pokazujemy, to co chcemy pokazać. Ludzie widzą to, co chcemy im dać. Nie mają wglądu do wszystkiego. Myślę, że znalazłyśmy w tym wszystkim równowagę. Wiemy, kiedy jest czas na prywatę, a kiedy chcemy pokazać, jak wygląda nasz dzień.
Maschines: A ja widzę to w zupełnie inny sposób. Nie chodzi o to, że my sprzedajemy swoją prywatę czy też nie. Ja przez wiele lat kryłam się. Moja rodzina teoretycznie wiedziała, ale inni ludzie nie. Jak poznałam Karolinę, to ona właściwie namówiła mnie do tego, żeby zrobić taki prawdziwy coming-out. Dzięki temu, że otworzyłyśmy się na świat i powiedziałyśmy wszem i wobec, że jesteśmy razem, poczułam się wolna. W końcu mogłam się nie kryć i być sobą. Zaczęłyśmy wrzucać wspólne zdjęcia na Instagram, jak każda heteroseksualna para i tak wyszło, że ludzie zaczęli się nami interesować.
Way of Blonde: Dokładnie. Wszystko wyszło u nas trochę przypadkiem. Ja wcześniej już istniałam w sieci przez kanał na Youtube. W sumie zrobiłyśmy taki coming-out bardziej pod kątem rodziny, znajomych i ludzi z pracy. Początkowo to i tak było dość zachowawcze. Pamiętam wrzucanie jakichś naszych pierwszych wspólnych zdjęć. Na starcie pisałyśmy, że jesteśmy przyjaciółkami, bo bałyśmy się reakcji ludzi na nasz związek.
Maschines: Wrzucałyśmy fotki, że niby "przyjaciółki", ale finalnie oszukiwałyśmy siebie i wszystkich dookoła. Trwało to prawie dwa lata. I tak większość się już domyślała, dlatego stwierdziłyśmy, że chowanie się i uciekanie przed wszystkim po prostu nie miało sensu.
Way of Blonde: A ja jeszcze raz powtórzę to, co mówiłam w rozmowie przy okazji moje występu na FAME MMA 9. "Jak ma uderzać w nas hejt, niech to będzie na wielką skalę". To naprawdę nie ma różnicy, a przynajmniej żyjemy w zgodzie ze sobą.
Sprawdziło się u was powiedzenie "jak dasz komuś palec, to będzie chciał od razu rękę"?
Maschines: Spójrzmy na to inaczej. Tak naprawdę to jest minuta z naszego dnia. Gdyby policzyć te relacje i było to nawet 5 minut, to co to jest w skali całego dnia? Ludzie nie dostają na talerzu za dużo naszej prywatności. Widzą tylko malutki wycinek.
Czujecie, że jako "Power Girls" realnie realizujecie jakąś misję?
Maschines: Chcemy pokazywać, że nasz związek jest normalny i nie różni się absolutnie niczym od innych związków.
Way of Blonde: Po prostu chcemy uświadomić ludzi, że jemy, śpimy, podróżujemy, trenujemy, kochamy się, kłócimy się i to w żaden sposób nie odbiega od związku heteroseksualnego.
Maschines: A to, że ten hejt jest, był i będzie, to coś czego nie da się odczarować. Czasem wygląda to tak, że jemy obiad i w trakcie wyświetla nam się powiadomienie o nowym komentarzu, a tam hejt i wyzwiska. Zanim zdążymy jednak wziąć ostatniego kęsa, to nagle pojawiają się pozytywne komentarze od tej samej osoby. Ludzie piszą "wow, zmieniam zdanie, jednak jesteście super" i co kolejny filmik coś w stylu "kocham was".
Way: Czyli wychodzi na to, że ktoś był przepełniony jakimiś przekonaniami, uprzedzeniami, ale zaczyna oglądać nasze normalne życie i stwierdza, że zwyczajnie darzy nas sympatią.
Maschines: To jest niesamowite, że możemy mieć realny wpływ na pozytywną zmianę. Cieszymy się nawet, jak wpłyniemy na kilka osób, ale zmienimy nie tylko ich postrzeganie na nas, ale też innych par.
A jakbyście miały zrobić taki rzetelny rachunek sumienia, to więcej jest miłośników waszej działalności w social mediach czy dominują ci, którzy wbijają szpileczki?
Maschines: Moim zdaniem jest więcej plusów na co dzień. Co ciekawe, to jednak też zależy od platformy lub tego, w jaką “stronę” wybije się dany film czy post.
Way of Blonde: Generalnie trzeba powiedzieć, że mamy więcej pozytywnych odbiorców, takich którzy nas lubią. Często podkreślam, że są to matki z dziećmi, rodziny. Myślę, że mamy taki family content. Chociaż muszę wyznać, że po FAME MMA przybyło mi dużo męskich obserwatorów na Instagramie. Był taki moment, że miałam gorący odzew na moje prywatne zdjęcia, jednak jak już wrzucam coś z Agą, to pojawiały się wyrazy niezadowolenia, że nie interesuje się facetami.
Czujecie się spełnione w Polsce?
Way of Blonde: Ostatnio coraz częściej dochodzimy do tego, że może lepiej byłoby się wyprowadzić. Pojawiają się kuszące myśli o wyjeździe, ale to jeszcze nie ten moment. Nie mamy jeszcze takiego miejsca na ziemi, gdzie chciałybyśmy zatrzymać się na stałe.
Maschines: Uważam, że jeśli w Polsce zmieniłoby się coś pod kątem rządzących i prawa, to tak naprawdę muszę powiedzieć, że spełniamy się w Polsce, ale mamy obawy dotyczące naszej przyszłości.
Way of Blonde: Mamy tu rodzinę i znajomych. Poza tym, ja jestem osobą bardzo towarzyską i trudno byłoby mi zmienić środowisko i nagle zaczynać wszystko od nowa. Przeprowadzka za granicę byłaby dużym krokiem, stąd nie jesteśmy na to jeszcze gotowe. Z drugiej strony wizja tego, że nie możesz w Polsce normalnie założyć rodziny, wziąć razem kredytu czy czegokolwiek, jest po prostu dobijająca i przykra.
No właśnie, bo w ostatnich latach niestety hasła "patriota", "patriotka" i "patriotyzm" nabrały niekorzystnego wydźwięku i budzą pewnego rodzaju skonsternowanie, gdyż nacjonaliści zwyczajnie przywłaszczyli sobie do tego prawo. A jak wy widzicie pojęcie "patriotyzmu" w Polsce?
Way of Blonde: Mnie w ogóle przeokrutnie irytują komentarze w stylu "nie za to moi dziadkowie walczyli". Mój dziadek też walczył za wolność w Powstaniu Warszawskim. Wiem, jaki był i wiem, że kochał ludzi i nie miał takich poglądów. Denerwuje mnie zatem, że niektórzy przywłaszczają sobie zasługi naszych przodków do szerzenia nienawiści.
Maschines: Mnie trudno się do tego odnieść. Nie jest łatwo być patriotką w kraju, który z założenia cię nienawidzi. Mowa nienawiści partii rządzącej w stronę osób LGBT i nie tylko – bo również i kobiet walczących o swoje prawa – sprawia, że ciężko mówić o swoim kraju w superlatywach. Czy czuję się patriotką? Nie wiem.
Czy jest coś, czego brakowało wam w Polsce, gdy byłyście w okresie dojrzewania? Teraz z perspektywy czasu, gdy patrzycie wstecz, czy było coś, co chciałybyście usłyszeć od rodziców czy społeczeństwa, żeby uniknąć prywatnych zawodów i rozczarowań?
Way of Blonde: Ja żałuję tego, że byłam wrzucona w jakieś stereotypy. Dość późno odkryłam swoją orientację. Jednak w Polsce od urodzenia jest społeczna presja, żeby być w związku mężczyzną, wziąć ślub i urodzić najlepiej całą gromadkę dzieci. Próbowałam związków damsko-męskich i nawet były to kilkuletnie relacje. Mimo to żałuję, że ktoś kiedyś mi nie powiedział "hej, możesz kochać kogo chcesz". Zdecydowanie brakuje nam edukacji seksualnej i otwartości.
Maschines: To będzie dziwne, co powiem, ale ja w sumie niczego nie żałuję. W sensie, dobrze przeżyłam swoje dotychczasowe życie. Nie do końca zawsze czułam wsparcie swojej rodziny i wcale jakoś bardzo tego nie potrzebowałam. Bywało, że usłyszałam nie to, co powinnam. Po prostu przywykłam do samodzielności. Chociaż moi rodzice, kiedy dowiedzieli się, że wolę dziewczyny, oczywiście po jakimś czasie, powiedzieli mi, że będą mnie kochać i najważniejsze jest to, żebym czuła się szczęśliwa. To jest najlepsze, co mogłam usłyszeć i cieszę się, że mam takich mądrych i dojrzałych emocjonalnie rodziców.
Nie macie problemu ze słowem "lesbijka"? Mam wrażenie, że sporo dziewczyn homoseksulanych bardzo nie lubi tego słowa.
Maschines: To prawda. Stanowczo lepiej jest powiedzieć, że "gustujesz w kobietach" niż wrzucać się do jakiegoś wora.
Way of Blonde: Słowo "lesbijka" zostało totalnie źle nacechowane. W uszach człowieka, który dorastał w Polsce brzmi to jak obelga, nie mówiąc już o słowie "lesba". To jest w ogóle ciekawe, bo gdzieś tam ze znajomymi ze środowiska nieheteronormatywnego mówimy między sobą "o Ty lesbo", ale to jest w grubych żartach. Jednak, jak ktoś z zewnątrz do nas tak mówi i to raczej nie w żartobliwym tonie, to trochę i czuję się jakby ktoś mnie obrażał.
Maschines: Serio? A mi się wydaje, że nabrałyśmy do tego dużego dystansu. Ludziom się wydaje, że największą i najbardziej ekstremalną obelgą, którą można powiedzieć to "Ty lesbo!". Bardzo jest to zabawne i już totalnie spływa to po mnie, a czasem nawet wywołuje śmiech.
Jakbyście miały zaapelować do społeczeństwa w imieniu wszystkich dziewczyn homo i biseksualnych, żeby nie zadawać wam konkretnych pytań, to jakie pytania by to były?
Way of Blonde: Ja nie jestem ogólnie osobą jakoś przesadnie nadwrażliwą, więc się na tym nie skupiam. Ale owszem jest takie stereotypowe pytanie, które mnie denerwuje mianowicie "która z nas jest w związku mężczyzną". Ludzie nie potrafią wyjść poza schemat i zrozumieć, że są dwie kobiety w związku. Skoro ja wybieram kobietę, a nie mężczyznę, to znaczy, że nie potrzebuję "męskiej" strony w związku. Faktycznie bardzo nie lubię tego pytania. Ewentualnie jeszcze pytanie, które nigdy nie pojawiłoby się pod zdjęciem pary hetero,czyli "jak wy to robicie".
Maschines: Albo "kto jest bardziej aktywny w łóżku".
Way of Blonde: To jest pytanie bardzo nie na miejscu, ale nawet nasi znajomi jeszcze kilka lat temu po alkoholu potrafili o to zapytać. Ja rozumiem ciekawość, ale będąc w związku heteroseksualnym nie spotykałam się z taką wścibskością. Często też ktoś zadaje pytanie w stylu "wolisz kobiety, to znaczy, że nienawidzisz mężczyzn". To, że jestem z kobietą w związku nie równa się z tym, że nie lubię, nie toleruję facetów albo jestem do nich wrogo nastawiona. Niestety ludziom wciąż błędnie wydaje się, że jakakolwiek forma feminizmu wiąże się z nienawiścią do płci męskiej. To jest kompletną bzdurą.
Maschines: Tak czy inaczej, ludzie są ciekawscy z natury. Nie ma nic złego w pytaniu, ale wypadałoby robić to ze smakiem. Wyskakiwanie przez obce osoby z super intymnymi pytaniami, na które możemy odpowiedzieć co najwyżej najbliższym przyjaciołom, jest nie na miejscu.
Jest jakaś zagraniczna para kobiet, która was inspiruje?
Maschines: My uwielbiamy "Dulceidę" z żoną. To jest chyba nasz numer jeden. Widać u nich miłość. Obie są Hiszpankami.
Way of Blonde: Mieszkają w Barcelonie, często pokazują się z koleżankami lesbijkami. Fajne jest to, że każda z nich jest totalnie inna i to się super ogląda, że tam to jest takie naturalne. Idą na imprezę w babskim teamie, bawią się i to jest extra. W Polsce brakuje mi takiego klimatu, chociaż są podziemia. Ludzie spotykają się, ale dalej nie czują się na tyle swobodnie, żeby wyjść poza klub LGBT w takim gronie.
W wielu wywiadach pytano was o to, czy chcecie mieć dzieci. Odpowiedzi były różne, a właściwie asekuracyjne. A teraz tak naprawdę. Nie bałybyście się wychowywać dziecka w Polsce?
Way of Blonde: Ja myślę, że nie bałybyśmy się. Teraz bardziej chodzi o to, że zastanawiamy się, czy w ogóle chciałybyśmy mieć dzieci. Nie możemy się zdecydować.
Maschines: Jak poznałam Karolinę, to jednym z pierwszych intymnych pytań – które były trochę testem na to, czy w ogóle będziemy razem – było "ile chcę mieć dzieci". Na początku Karola dała szaloną deklarację, że chce mieć czwórkę dzieci.
Way of Blonde: Ej, to nieprawda! Może mówiłam o trójce, ale na pewno nie o czwórce!
Maschines: Przysięgam! Na starcie wyskoczyła mi z takim oświadczeniem o dzieciach. Wracając do pytania, ja też nie bałabym się samego wychowywania dziecka w Polsce.
Way of Blonde: Znamy sporo par homoseksualnych wychowujących dzieci. Teraz młodsze pokolenie jest coraz bardziej otwarte. Biorąc pod uwagę, że i tak byłoby to za jakiś czas, to jednak patrzę na to bardziej przychylnie. Myślę, że dałybyśmy radę. Póki co, mamy dwa koty i to wystarcza.
Zdajecie sobie sprawę z tego, jak wieka odpowiedzialność spoczywa na waszych barkach? Oglądają was pokolenia młodych Polek i Polaków. Biorą z was wzór.
Way of Blonde: Staramy się pokazywać wartościowy content. Chcemy przekazywać młodszym ludziom jakieś wartości. Nie jesteśmy kontrowersyjnymi influencerkami. No oczywiście poza tym, że jesteśmy razem (śmiech). Czujemy dość mocno tą odpowiedzialność. Dostajemy sporo wiadomości od dziewczynek i od chłopców, którzy piszą, że nie wiedzą, co zrobić. Chcą porady. Staram się poświęcać czas, żeby odpisać, ale uważam, że nie jestem osobą na tyle kompetentną, żeby komukolwiek doradzać. Raczej wtedy przekierowuje i mówię z kim ewentualnie można porozmawiać na ten temat. Jeżeli ktoś ma większy problem, to mówię, żeby ta osoba udała się do psychologa, żeby porozmawiała ze specjalistą albo chociaż z rodzicami. Mamy różne przypadki.
A bywały jakieś ekstremalne przypadki, że ktoś pisał, że chce się zabić lub szantażował was tego typu wiadomościami?
Way of Blonde: Miałyśmy taki przypadek, że pisała do nas dziewczyna. Mówiła, że chce popełnić samobójstwo. Zaczęłam z nią rozmawiać i pojawił się temat jej mamy, rodziny ogólnie. Finalnie znalazłam jej pomoc u psychologa. Skontaktowała się z tą panią i ona przejęła ten temat. Potem ta dziewczynka mi dziękowała i pisała, że już czuje się lepiej. Teraz jest dalej z nami i komentuje nasze posty.
Maschines: Generalnie takie klimaty są bardzo stresujące, bo nigdy nie wiesz, czy ktoś naprawdę chce targnąć się na życie, czy zwrócić na siebie uwagę, żeby mu odpisać na wiadomość, będąc fanaberią, a nie realnym problemem. W każdym razie, to niezły orzech do zgryzienia i czasem zmora.
Nie irytuje was to, że w Polsce na dobrą sprawę nie ma żadnego klubu lesbijskiego? Mówi się tylko klubach gejowskich albo ogólnie LGBT.
Way of Blonde: Ja nawet powiedziałam kiedyś Adze, że "ej, brakuje tu takiego klubu, załóżmy coś takiego". Brakuje nam takiego miejsca. Nasza znajoma Dj Hiena organizuje imprezy cyklicznie, ale to wciąż nie jest klub jako taki. Mimo wszystko to środowisko jest bardzo hermetyczne i specyficzne przy okazji.
Czerwiec był Miesiącem Dumy LGBTQ. Co sądzicie o paradach równości w Polsce? Wiele osób uważa, że spora część ludzi, która się tam pojawia robi tak naprawdę złą robotę.
Way of Blonde: Kiedyś też tak myślałam, ale potem zobaczyłam paradę w Amsterdamie, Berlinie i wygląda to naprawdę fajnie. Każdy się tam bawi, są rodziny z dziećmi i nawet jak pojawi się ktoś zanadto kontrowersyjny, to nie bierze się tego za całość, tylko za przypadek. Polacy są jeszcze w mentalnym średniowieczu i rzeczywiście jest to odbierane, że zbyt ofensywne manifestowanie może nam szkodzić. Ludzie patrzą na wyrywki z parady, które zmontowało TVP i od razu mają przed oczami nieprawdziwy, zmanipulowany obraz. Potem myślą "sodoma i gomora". Nie powinniśmy tak do tego podchodzić.
Maschines: Parady są spoko, ale zanim Polska dojdzie do momentu, że zacznie akceptować najpierw homoseksualizm, a potem dopiero parady, drag queen - bo to jest jeszcze dalszy etap - to może zacznie to wtedy normalnie funkcjonować. Tak podsumowując, uważam, że parady możemy odbierać w kategoriach "złej promocji" tylko dlatego, że jest im robiony paskudny PR w telewizji państwowej. Ta część Polski, która nas nie toleruje, ma wtedy podkładkę, żeby robić to dalej. Ale to nie jest wina parady, tylko manipulacji informacją i tyle.
Macie jakiegoś ulubionego polityka. Uważacie, że jest realnie "ktoś", kto mógłby przywrócić Polskę na właściwe tory?
Way of Blonde: Nawet jak mamy kogoś pod kątem poglądów społecznych, to nie mamy pod względem spraw gospodarczych. Polityka w Polsce troszkę kuleje, więc nie będę rzucać nazwiskami. Na pewno są lepsze opcje względem tego, co jest aktualnie.
Maschines: Możemy powiedzieć, że chciałybyśmy zmiany, że coś nam nie odpowiada, ale nie namawiamy do opowiadania się konkretnie za jakąś opcją. Oczywiście na wybory chodzimy i głosujemy.
Macie jakieś życiowe motto? Taką myśl przewodnią, która was prowadzi.
Way of Blonde: Bardzo tandetne jest moje motto, ale bardzo mi się to w życiu sprawdza i się z tym utożsamiam. Mianowicie: "marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia". To brzmi kiczowato, ale jak się nad tym skupisz, to wierzę, że naprawdę tak jest. Ja nie marzę. Ja wyznaczam sobie cele i po nie idę.
Jaka piosenka powinna być według was takim dobrym talizmanem dla Polski, takim kawałkiem, który przyświeci dobrym zmianom i pięknej Polsce?
Way of Blonde: Myślę, że dużo powstało takich piosenek w ostatnim czasie. Chociażby piosenka Kayah i Nicka Sincklera pt. "Kochaj Różnym Być", do której wystąpiłyśmy w teledysku.
Co prawda było nas tam niewiele, ale to było niesamowite doświadczenie. Ten kawałek naprawdę ma moc!
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut