
Irlandczyk Conor McGregor po raz trzeci zmierzył się w klatce z Dustinem Poirierem i po raz drugi schodził pokonany. Tym razem podczas gali UFC 264, a wszystko przez koszmarną kontuzję kostki, której McGregor doznał pod koniec pierwszej rundy. Dana White, szef federacji UFC, już zapowiedział czwarte starcie.
REKLAMA
Conor McGregor z Dustinem Poirierem wygrał pierwsze starcie obu, które miało miejsce siedem lat temu. Obaj zmierzyli się ponownie przed rokiem i Amerykanin jako pierwszy w historii znokautował Irlandczyka. Wszyscy czekali więc na wielki rewanż, a ten odbył się w sobotę w Las Vegas. Zapowiadały się wielkie emocje, wojna trwała już od kilku dni, w social mediach, na konferencjach i ważeniach. Wreszcie obaj spotkali się w klatce.
Tym razem Irlandczyk od początku ruszył z animuszem, ale rywal sprowadził go do parteru i solidnie obił. Gdy udało mu się wykaraskać z opałów, Poirier obijał go łokciami i potężnie trafił kopnięciem. Pierwsza runda dobiegła końca, ale do kolejnej już McGregor nie wyszedł, zasygnalizował uraz i walka dobiegła końca. Uraz, który okazał się koszmarnym złamaniem kostki.
Dustin Poirier wygrał pojedynek przez techniczny nokaut, jego rywala w poniedziałek czeka operacja kontuzjowanej nogi. Arenę opuszczał na noszach, gestykulując i wykrzykując w stronę publiczności i swojego rywala. Cóż, to nie była tylko walka, ale wielkie widowisko, które fani UFC kochają i na która tak długo czekali. Choć walka wieczoru trwała raptem rundę.
Niezadowolony Dana White, szef federacji UFC, zapowiedział już czwarte starcie obu dżentelmenów. Cóż, gala UFC 264 okazała się gigantycznym sukcesem. Co ciekawe pokonany zainkasował 10 milionów dolarów, a jego rywal ponoć trzy razy mniej. I kto tak naprawdę jest zwycięzcą?
