"Po tym, jak on i jego żona stracili pracę, czteroosobowa rodzina musi przeżyć za 1400 euro renty. [...] Luis musiał nie tylko zrezygnować z wakacji, samochodu, karty bankowej i internetu, ale nawet podstawowe produkty żywnościowe kupuje wyłącznie w sieci dyskontowej Mercadona, której sklepy jak grzyby po deszczu pojawiają się we wszystkich miastach kraju" – napisał komentując wydarzenia w Hiszpanii Jędrzej Bielecki, publicysta "Dziennika Gazety Prawnej". Jego zdaniem przykład hiszpańskiego byłego urzędnika jak w soczewce skupia zjawisko, które nasila się tam z dnia na dzień: klasa średnia biednieje. A kiedy zbiednieje już tak, jak wspomniany urzędnik, przestanie istnieć.
Choć dziś wciąż wydaje się, że od Hiszpanii jesteśmy jeszcze daleko, symptomy opisane przez Bieleckiego wydają się niepokojąco podobne do polskich. Także u nas coraz więcej jest niespłaconych w terminie kredytów, rośnie bezrobocie, a młodzi zatrudniani są na tymczasowych umowach. Według statystyk GUS, spada poziom konsumpcji, coraz więcej przedsiębiorstw ogłasza bankructwa.
Polska klasa średnia ledwie zdążyła się ukształtować, a już powoli przestaje istnieć?
Trzy klasy
– Klasa średnia to ideał, który zaczyna się rozpadać – ocenia Edwin Bendyk, publicysta "Polityki", który zajmuje się problemami cywilizacyjnymi. – W tej chwili mamy do czynienia z postępującym rozwarstwieniem społeczeństwa. Ludzie, którzy wchodzili na rynek w czasie transformacji stworzyli coś, co można nazwać klasą średnią. Mają stabilne, przyzwoite dochody i wpływ na to, co dzieje się w kraju. Ta warstwa moim zdaniem jest najmniej dotknięta przez kryzys, dzisiejsi czterdziesto- pięćdziesięciolatkowie mają się dobrze – przekonuje i dodaje, że znacznie gorzej będzie, jeśli spojrzymy na młodsze roczniki.
– Trzydziestolatkowie uwierzyli w sukces przygotowanej przez nas transformacji, potem byli niesieni na fali wejścia Polski do Unii Europejskiej. Oni na potęgę kupowali sobie atrybuty klasy średniej. Tyle, że na kredyt – uważa Edwin Bendyk.
Jego zdaniem to właśnie tacy ludzie cierpią więc dziś najbardziej. Bo choć dotykali już klasy średniej, powoli zaczynają z niej wypadać. – Choćby przez to, że kurs franka tak bardzo się zmienił.
A większość z nich właśnie w tej walucie miała kredyty mieszkaniowe, które dziś trzeba spłacać – ocenia publicysta.
Gdzie znajdą się dzisiejsi studenci, bądź ludzie, którzy studia dopiero co skończyli? – Ci, którymi zajmował się Michał Boni w raporcie "Młodzi 2012", aspirują do klasy średniej, ale wiara, że się osiągnie taki status jest u nich znikoma. Wszystko przez brak stabilizacji. Według różnych statystyk 60 proc. pracuje na "umowach śmieciowych", które nie zapewniają pewności zatrudnienia, nie dają więc podstaw do wyprodukowania klasy średniej – przekonuje.
Rozkwitu nie będzie?
"Nie ma co jednak czekać na rozkwit klasy średniej" – napisała socjolog Anna Giza-Poleszczuk w komentarzu dla pisma "Res Publica Nova". Jej zdaniem, struktura społeczna w Polsce zaczyna się dzielić, a poszczególne jej części dystansować od siebie. W tym układzie nie ma miejsca na klasę średnią, która tradycyjnie była jej zdaniem łącznikiem między wyższą, a niższą. "Coraz mniej jest miejsca na transfer wartości i praktyk, na sferę pośredniczącą między elitami a masami. Nie należy też wiązać z klasą średnią nadziei, że stworzy nam ona w dzisiejszych warunkach nowy kapitalizm" – przekonywała w tekście.
O rozwarstwieniu mówi też Edwin Bendyk. – Niebawem trzeba będzie zmienić kategorie, w których opisujemy społeczeństwo. Na naszych oczach rozwarstwia się ono na tych, co mają oraz tych, co wprawdzie wiedzą, ale nie mają. I nie mają jak mieć – ocenia. – Jeśli wymyślimy sposób na zapewnienie stabilizacji ekonomicznej, to uda się pewnie odwrócić ten projekt. Ale jeśli model kariery będzie polegał na szukaniu kolejnych projektów, przechodzeniu od pracodawcy do pracodawcy, to cudów nie będzie.
W czarnych barwach losy polskiej klasy średniej widzi też dr Piotr W. Zawadzki z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. – Pogorszenie się sytuacji materialnej szybciej nawet w Polsce niż w państwach zachodnich zdegraduje klasę średnią. Dlaczego? Ano dlatego, że w naszym kraju jej status opiera się głównie na wskaźnikach ekonomicznych, podczas gdy w państwach z tradycyjną klasą średnią, pozostaje ona – nawet jeżeli zubożała – nośnikiem pewnych wartości, przekonań, stosunku do kościoła. Po prostu stylu życia – przekonuje.
– Plus dodatkowy element: można przypuszczać, że zasoby klasy średniej w państwach zachodnich mają pewne rezerwy (choćby majątkowe), których często brak w sakiewkach polskich nuworyszów – dodaje dr Zawadzki.
Średniej nigdy nie było
Inaczej na klasę średnią patrzy prof. Henryk Domański dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Jego zdaniem o rozpadzie klasy średniej nie można mówić w kontekście kryzysu, bo ta w Polsce zwyczajnie jeszcze nie istnieje. – Mamy jedynie społeczne podłoże do kształtowania się tej klasy – przekonuje. Jego zdaniem za jakiś czas będzie można do niej zaliczyć właścicieli firm i inteligencję.
Według prof. Domańskiego, kryzys mógł ograniczyć tempo, w jakim klasa średnia się formuje. – Może gdyby nie on, ludzie kupowaliby bardziej luksusowe samochody, albo mieli mniej obaw w nabywaniu luksusowych dóbr – zastanawia się i dodaje, że nawet gdyby w Polsce już istniała dobrze wykształcona klasa średnia, kryzys nie sprawiłby jej upadku.
– W Hiszpanii pauperyzacja spowodowała obniżenie życia wszystkich. To nie znaczy, że struktura się rozpadła – komentuje profesor Domański. – Także pojedyncze jednostki raczej nie wypadają nagle z klasy średniej na masową skalę, bo samo obniżenie standardu życia to jeszcze za mało. Taka osoba musiałaby nagle stracić pozycję zawodową, na przykład przez długi czas zamiast być adwokatem, pełniłaby obowiązki nocnego stróża. Nie znam wielu takich przypadków.
Moim zdaniem w obecnych czasach podstawą rozumienia do klasy średniej w Polsce jest poziom życia wyrażony zarobkami. W sensie aksjologicznym to w pewnym sensie koszmar, bo to oznacza, że wartość człowieka wyrażamy w pieniądzu, nie zaś w wartościach i działaniach, ideach, które realizuje, a choćby poziom i jakość wykształcenia.
Iwo Zaniewski
dyrektor agencji PZL
Klasa średnia rozrasta się, ale jej poziom świadomości opada. To efekt uboczny zjawiska demokratyzacji kultury. CZYTAJ WIĘCEJ