Bp Piotr Jarecki publicznie przyznał, że rozbił auto pod wpływem alkoholu i oddał się w ręce Ojca Świętego. - Te przeprosiny świadczą o jego klasie - mówi naTemat Marcin Przeciszewski, szef KAI. - To sprawa diecezji warszawskiej - ucina ks. Józef Kloch rzecznik KEP.
"Nigdy nie powinienem prowadzić samochodu pod wpływem alkoholu. Przepraszam wszystkich, których zgorszyłem swoim czynem, a zwłaszcza przepraszam wiernych archidiecezji warszawskiej, że zawiodłem ich zaufanie" - napisał w specjalnym oświadczeniu bp Piotr Jarecki. Warszawski hierarcha w ten sposób odniósł się do doniesień, z których wynika, że kilka dni temu, mając 3 promile alkoholu we krwi, prowadził auto i spowodował wypadek, w którym skasował swoją toyotę o jedną z ulicznych latarni.
To, że pijanym kierowcą był warszawski duchowny, niejaki Piotr J. potwierdziła dziennikarzom jednego z tabloidów stołeczna policja. Media szybko zaczęły więc spekulować, że chodzi o biskupa pomocniczego archidiecezji warszawskiej. Dzisiaj bp Piotr Jarecki postanowił otwarcie przyznać się do winy.
- Myślę, że oświadczenie wydane przez biskupa jest bardzo mocne. I powiedziałbym, że w jakiś sposób świadczy o jego pewnej klasie. Ponieważ należy podkreślić, iż potrafił przyznać się publicznie do winy i przeprosić - komentuje dla naTemat szef Katolickiej Agencji Informacyjnej, Marcin Przeciszewski.
Biskup będzie musiał opuścić Warszawę?
Zdaniem redaktora naczelnego KAI, choć odwaga cywilna biskupa Jareckiego jest godna pochwały, może nie uchronić go przed koniecznością opuszczenia archidiecezji warszawskiej. - Biskup oddał się w ręce Ojca Świętego i ten z pewnością dokładnie zapozna się z jego sytuacją. I wówczas podejmie takie decyzje, jakich wymaga dobro Kościoła - ocenia.
Marcin Przeciszewski podkreśla, że istnieje realna możliwość, że za swoje gorszące postępowanie bp Piotr Jarecki straci zajmowane stanowisko. - To jest tak ważny urząd, posługa wymagająca pewnej nieskazitelności moralnej. Biskup jest pasterzem, wzorcem. I w tym przypadku prawo kanoniczne wyraźnie mówi o konsekwencjach jakie mogą dotknąć osobę, która nie spełnia wszystkich warunków do pełnienia tej funkcji. Ostatecznie wszystko zależy jednak od studium danego przypadku, a być może wielu faktów jeszcze nie znamy - podsumowuje.
Oceniać, ani wyrokować o przyszłości bp Jareckiego nie chce natomiast Episkopat. - To sprawa archidiecezji warszawskiej, a nie Episkopatu, który nie jest superdiecezją mającą władzę nad innymi diecezjami - stwierdził w rozmowie z naTemat rzecznik KEP, ks. Józef Kloch, odmawiając odpowiedzi na pytanie, czy najważniejsi hierarchowie w kraju wypowiedzą się w sprawie zachowania warszawskiego biskupa.