Mateusz Morawiecki zapowiedział w środę, że gdy tylko będzie taka możliwość, to rząd dopuści do szczepienia przeciw COVID-19 dzieci poniżej 12. roku życia. Premier podkreślił też, że szczepienia na wiele innych chorób są obowiązkowe, a pandemia koronawirusa "to wielka tragedia".
– Jeżeli będzie potwierdzenie przez wszystkie najważniejsze agencje lekowe, a w szczególności europejską, a więc także polską, że można szczepić dzieci poniżej 12. roku życia, to dopuścimy taką możliwość. Jest to dobrowolne szczepienie, po to, żeby przerwać ten łańcuch zakażeń, żeby nie było czwartej fali (zakażeń) – zadeklarował Mateusz Morawiecki.
Podczas konferencji towarzyszącej piknikowi "Rodzinny Kapitał Opiekuńczy" w Kaliszu, szef rządu podkreślał również, że dzięki szczepieniom "pozbyliśmy się takich chorób jak ospa prawdziwa czy też, jak kiedyś okrutna, straszna choroba Heinego-Medina".
Po tego typu szczepionkowych deklaracjach na pikniku miały też paść głosy sprzeciwu. Protestowało kilkadziesiąt osób, krzyczących m.in. "ręce precz od naszych dzieci". "Dlaczego chcecie szczepić dzieci?" – pytano szefa rządu.
Premier reagował stwierdzeniem, że "COVID-19 to wielka tragedia, a my wszyscy z mojego pokolenia pamiętamy, że szczepienie dzieci to było coś normalnego. Te szczepienia to osiągniecie nauki i medycyny".
Konkretna data możliwości szczepienia dzieci poniżej 12. roku życia nie została jeszcze podana, ale wydaje się, że rząd będzie musiał przygotować się na głośną i skuteczną akcję promocyjną, aby zachęcić rodziców do zapisywania swoich pociech.
Chętnych na szczepienie wśród młodych jest stosunkowo niewiele, dlatego też, jak donosił "Fakt", rządowy zespół ds. promocji szczepień analizował w ostatnim czasie propozycje pewnych zachęt. Do zaszczepienia się na COVID-19 miałaby skłonić bonifikata finansowa w wysokości 500 zł.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut