Doniesienia o wypadku, który po pijanemu spowodował warszawski biskup pomocniczy Piotr Jarecki, wywołały burzliwą dyskusję wśród naszych czytelników. Choć hierarcha przyznał się do winy o przeprosił, większość z komentujących uważa, że o jego klasie niestety bardziej świadczy prowadzenie auta pod wpływem alkoholu, niż odwaga cywilna, którą wykazał się dzisiaj.
- Uważam, że to godna i dobra reakcja - skomentował doniesienia o wypadku po alkoholu bp. Piotra Jareckiego i publiczne przeprosiny duchownego redaktor naczelny naTemat, Tomasz Machała. Zupełnie innego zdania jest jednak znaczna część naszych czytelników. - To świadczy o hipokryzji, a nie o klasie. Jeżeli duchowni w taki sposób pojmują i oceniają ludzkie zachowania, to aż strach pomyśleć, czego księża uczą nasze dzieci w szkołach - pisze w komentarzach Aleksander. - Też jestem pod wrażeniem oświadczenia bp. Piotra Jareckiego, ale nie nazwę ją jednak godną - dodaj Marek.
Krystian zwraca natomiast uwagę na fakt, że biskup powinien zostać potraktowany przez prokuraturę i sąd bez taryfy ulgowej, jak każdy inny obywatel: - Musi stracić prawo jazdy, musi iść pod sąd, jak każdy obywatel. Cóż by było, gdyby uderzył np. w stojącą matkę z dzieckiem na przystanku autobusowym...również by przeprosił i po sprawie?
Część komentujących doszukuje się w samokrytycznym oświadczeniu biskupa przemyślanej strategii PR-owskiej. - Akcja jak z podręcznika do PR'u jak zmienić zło w "dobro". Potem wszyscy będą mówili, że to dobrze, że jechał pijany, bo dzięki niemu rozpoczęła się "dyskusja" w kościele... - sugeruje Paweł.
Radosław zastanawia się natomiast nad głębią problemu bp Piotra Jareckiego. - To daje do myślenia. Jak Ci ludzie (biskupi) muszą być samotni. Przecież nie od dziś Biskup Jarecki pije alkohol. Sam miałem okazję go spotkać wyraźnie pod wypływem. Nikt z kurii tego nie widział? Nie pomógł? Nie powiedział "chłopie weź się za siebie"? Pomożemy Ci. Nie powinno do tego wydarzenia dojść, bo to woda na młyn dla wszystkich Palikotowców - pisze internauta.
Wielu z Was dzisiejsze zachowanie biskupa jednak pozytywnie zaskoczyło. - Przynajmniej miał odwagę przyznać się do błędu i przeprosić, a nie udawać, że nic się nie stało i że nie wie o jakie zdarzenie chodzi - uważa Karol. - Bodaj pierwszy raz w dziejach polskiego Kościoła Katolickiego biskup złożył samokrytykę. Nie wiem, czy znajdzie w tym naśladowców na niższych, kościelnych szczeblach, bo w działaniach nagannych ma wielu... To przykre, że czego innego wymagają od wiernych, a czego innego - od siebie. To jaskółka. Ale czy uczyni wiosnę? - zastanawia się Ewa.