Rząd miał nie wyrazić zgody na to, żeby Mark Brzeziński został ambasadorem USA w Warszawie, chyba że zrzeknie się polskiego obywatelstwa. Jak podaje Onet.pl, pomysł zablokowania jego kandydatury nie pojawił się w MSZ czy KPRM, ale na blogu w portalu Salon24.pl.
Od stycznia tego roku ambasada USA w Polsce nie ma gospodarza odkąd opuściła ją Georgette Mosbacher. Jej następcą miał być syn Zbigniewa Brzezińskiego, Mark, ale jego kandydatura nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona. Podobno dlatego, że rząd PiS nie wydał tzw. agreement, czyli zgody na to, żeby został on ambasadorem w Polsce.
Ma podobno chodzić o to, że Brzeziński jest rzekomo Polakiem i musi zrzec się obywatelstwa. Ten jednak zaprzecza, jakoby kiedykolwiek miał starać się o polskie obywatelstwo.
Jak podaje Onet.pl, sposób na zablokowanie kandydatury nowego ambasadora USA w Polsce nie narodził się ani we władzach PiS, ani w MSZ, ani w Kancelarii Prezydenta. Został zaczerpnięty z internetu od jednego z blogerów z Salonu24.pl posługującego się pseudonimem "Stary Wiarus".
To on miał pisać już pod koniec maja, że syn Brzezińskiego jest Polakiem i nie może zostać ambasadorem USA w Polsce. Portal zapytał MSZ, czy jego wpisy były rzeczywiście inspiracją do zablokowania kandydatury Brzezińskiego. Odpowiedzi nie uzyskał, ale za to w sieci pojawił się wpis wiceministra resortu dyplomacji.
"Bzdura! Nikt niczego nie wstrzymuje. To puste szukanie newsa. Procedura udzielania agreement kandydatowi rozpoczęła się niedawno i trwa. Jak w każdym przypadku wymaga szeregu działań po stronie polskiej. Wszystko dzieje się w zgodzie z przyjętymi zasadami i zwyczajowymi terminami" – napisał na Twitterze Marcin Przydacz.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut