Dramatyczny wypadek lidera po wściekłym ataku mistrza świata F1. Sceny grozy na torze
Krzysztof Gaweł
18 lipca 2021, 16:35·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 18 lipca 2021, 16:35
Max Verstappen (Red Bull Racing) miał poważnie wyglądający wypadek już na początku Grand Prix Wielkiej Brytanii Formuły 1. Lider mistrzostw starł się z Lewisem Hamiltonem (Mercedes) i wygląda na to, że mistrz świata jest winny kraksy. Wszystko wyglądało bardzo poważnie, na szczęście Holendrowi nic się nie stało. Zawody przerwano.
Reklama.
Rywalizacja Lewisa Hamiltona z Maksem Verstappenem o mistrzostwo świata Formuły 1 jest w tym sezonie niezwykle zacięta, wyścig po wyścigu obaj biją się o sekundy, punkty, pozycje i tytuł. I robią to bez pardonu, co musiało się w tym sezonie zakończyć wypadkiem. I zakończyło w Grand Prix Wielkiej Brytanii.
W piątek Holender był za plecami Brytyjczyka w kwalifikacjach, ale już w sobotę utarł mu nosa i wyprzedził go w sprincie kwalifikacyjnym. W niedzielę obaj ruszyli mocno do walki o Grand Prix Wielkiej Brytanii, Hamilton wściekle atakował i próbował na słynnym zakręcie "Copse" wcisnąć przed wielkiego rywala.
Doszło do kontaktu między bolidami, które zetknęły się kołami, w samochodzie Red Bulla odpadło prawe tylne koło, a lider mistrzostw świata znalazł się najpierw w żwirowej pułapce, a później potężnie uderzył w bandę z opon. Bolid się roztrzaskał, szybko dojechał do Holendra samochód medyczny, a Verstappen z trudem wysiadł z bolidu. Wyścig natychmiast przerwano.
W teamie Red Bulla wszyscy złapali się za głowy, stracili szansę na dobry wynik w zawodach, a przede wszystkim drżeli o stan zdrowia swojego asa. Na szczęście ten o własnych siłach udał się do karetki. Lewis Hamilton tymczasem zarzekał się, że to nie była jego wina. Powtórki i rozmowy między sędziami z FIA pokazują jednak co innego, mistrz świata może spodziewać się surowej kary.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut