W "Kropce nad i" stanęło na przeciwko siebie dwóch gladiatorów walki światopoglądowej: Tomasz Terlikowski i Robert Biedroń. "Dyskutowali" o aborcji, biskupie Jareckim i polskim Kościele.
Rozmowa zaczęła się od apelu Ruchu Palikota do Kościoła, by ten oddał część majątku na rzecz biednych dzieci. Robert Biedroń przekonywał, że "dobrze by było, żeby Kościół w takiej pomocy uczestniczył".
Terlikowski zaś oponował i przypominał, że "Kościół odpowiada na te apele nieustająco". I że gdyby spytać, kto najwięcej pomaga dzieciom chorym i upośledzonym, to odpowiedzią byliby właśnie duchowni. "To kolejny apel związany z antyklerykalizmem Palikota i nie mający nic wspólnego z rzeczywistością" – przekonywał Terlikowski. Podkreślił też, że Kościół robi bardzo dużo dobrego i ma do tego możliwości finansowe. "Majątek kościoła nie służy temu, by biskupi mieli lepsze bryki" – bronił duchownych naczelny Frondy.
Oczywiście, najostrzej goście Moniki Olejnik dyskutowali o aborcji. Terlikowski przypominał, że 90 proc. aborcji eugenicznych dokonuje się przy podejrzeniu zespołu Downa. "To zabijanie kilkuset dzieci z zespolem Downa rocznie". Biedroń zaś oceniał, że apele Kościoła do posłów w sprawie głosowania nad ustawami antyaborcyjnymi "są nieuzasadnione" "Posłowie mają swoje sumienie i są wybrani by działali na rzecz całego społeczeństwa, wszystkich mieszkańców" – przypominał poseł RP. Podkreślił też, że Polska powinna stworzyć taki porządek prawny, który umożliwi kobiecie, która chce aborcji, przeprowadzenie zabiegu.
Terlikowski pouczał z kolei Monikę Olejnik, że "aborcja to nie tylko sprawa kobiety". "W momencie gdy dochodzi do zapłodnienia, mamy do czynienia z jednostką gatunku ludzkiego. Pani chce mówić tylko o prawie kobiety, a to dziecko też ma prawo do życia" – przekonywał dziennikarz. I zaznaczał, że "wszyscy umrzemy", ale to nie znaczy, że " możemy się zabijać nawzajem".
Drugą gorącą kwestią do dyskusji było in vitro. Biedroń tłumaczył, że musimy w Polsce stworzyć przestrzeń, w której osoby chcące korzystać z tej metody będą mogły to zrobić. Przeciwnikom in vitro radził zaś, by przenieśli się do Watykanu – tam bowiem takich zabiegów nie będzie.
Tomasz Terlikowski z kolei uważał, że to co zrobił premier Tusk to "zamach na demokrację", bo to parlament powinien stanowić prawo, a nie szef rządu. Według szefa Frondy, lider PO chciał w ten sposób uniknąć debaty o in vitro w Polsce. Konkluzja Roberta Biedronia, dotycząca tych dwóch gorących sporów, była jedna: z Terlikowskim poseł Ruchu Palikota się nie dogada.
Parlamentarzysta i dziennikarz omawiali też sprawę bp Jareckiego, który wjechał samochodem w latarnię będąc pod wpływem alkoholu. Tutaj jednak nie było gorących emocji: Biedroń tylko stwierdził, że to dobra okazja dla Kościoła by "oczyścić się" także z innych grzechów (molestowania, "piany na kolanach" i innych). Terlikowski zaś przekonywał, że bp Jarecki mógł prowadzić rekolekcje i nawoływać do życia w trzeźwości i nie jest to hipokryzja. Bo "to, że ktoś o czymś mówi, nie znaczy, że jest bezgrzeszny". Naczelny Frondy zresztą kilkakrotnie podkreślał, że w Kościele są sami grzesznicy.