
W Waszyngtonie podczas protestu Kubańczyków doszło do incydentu z udziałem korespondenta TVN w USA Marcina Wrony. Dziennikarz został przepędzony przez manifestujące osoby. Do sieci trafiło nagranie z tego zdarzenia.
REKLAMA
Chodzi o sytuację, która miała miejsce podczas jednego z protestów Kubańczyków solidaryzujących się ze swoimi rodakami. Na miejscu zgromadzenia w Waszyngtonie był korespondent stacji TVN, który chciał porozmawiać z uczestnikami manifestacji. Nie byli oni jednak chętni do dyskusji z polskim dziennikarzem.
Z nagrania, które trafiło na Twittera wynika, że demonstranci byli wrogo nastawieni do korespondenta TVN. Można było usłyszeć m.in. skandowane hasło "fuera", co oznaczało "wynocha!". Marcin Wrona próbował gestami uspokoić tłum, ale bez skutku.
Po chwili dziennikarz uznał, że nie ma szans przekonać protestujących do spokojnej rozmowy. Wycofał się ze swoim operatorem, ale musiał być ewakuowany przez policję, która zrobiła mu przejście do radiowozu.
Dlaczego Wrona został tak ostro potraktowany przez Kubańczyków? Jak wyjaśnił Paweł Żuchowski, korespondent RMF FM w USA, wielu z protestujących nie mówi nawet po angielsku. "Należy się cieszyć, że nic się Marcinowi nie stało. Podawanie tej informacji bez szerszego kontekstu to świństwo. Marcin był tam, gdzie być powinien. W środku wydarzeń" – podkreślił.
Żuchowski zauważył, że wśród tych protestujących jest wielu prowokatorów wysyłanych przez reżim. "Także w roli dziennikarzy. A jak ktoś coś w takim tłumie powie to ciężko im wytłumaczyć" – dodał.