Byłem w pociągu z Przemyśla do Warszawy, w trzecim wagonie, w ostatnim przedziale. Te za nami stały jeszcze na torach, nasz był wykolejony. Te przede mną to kompletna miazga, harmonijka. To było jedno potężne uderzenie, nie było żadnego hamowania, zderzyliśmy się na pełnej prędkości. Przez pół godziny byłem zakleszczony w swoim przedziale, ale słyszałem jak po 15 minutach przyjechały karetki. Całe szczęście poza stłuczeniami i zadrapaniami wyszedłem z tego cało. Teraz jestem w szkole i czekam na prywatny transport. Ale przyjechało już kilka autobusów, które rozwożą ludzi do domów.