To już nie tylko ostrzeżenia naukowców – dowody na tragiczne w skutkach zmiany klimatyczne widzimy na własne oczy. Ekstremalnie wysokie temperatury dotarły na południe Europy, gdzie służby od tygodni walczą z żywiołem. Rekord ciepła padł na Sycylii, tam termometry wskazały prawie 50 st. C. Jak z taką sytuacją radzą sobie teoretycznie przyzwyczajeni do upałów Włosi, pytamy mieszkającą na Sycylii od 14 lat Polkę Paulinę Wojciechowską.
– W naszym aucie stopiła się myszka komputerowa, o której zapomnieliśmy, a mąż oparzył się lewarkiem pozostawionym na chwilę na rozgrzanym asfalcie – kiedy dwa lata temu Maria, mieszkanka Kuwejtu, opowiadała o tamtejszych upałach ( temperaturą dochodzącą nawet do 50 st. C, do której mieszkańcy mimo wszystko zdążyli już przywyknąć) myśleliśmy, że to abstrakcja, bo przecież dotyczy tak odległego "świata".
A jednak... Temperaturowe alerty wprowadzane są w wielu europejskich miejscowościach. Dotyczy to także Włoszech. Na Sycylii, w rejonie miasta Syrakuzy, kilka dni temu odnotowano 48,8 st. C.
– Jeśli dane te zostaną potwierdzone, może to być najwyższa temperatura zarejestrowana na kontynencie europejskim i zarazem pobicie poprzedniego rekordu 48 stopni w Atenach 10 lipca 1977 roku – oświadczył meteorolog Manuel Mazzoleni z portalu 3bmeteo.
Ciepło...
Paulina Wojciechowska w Santa Teresa di Riva na Sycylii mieszka od 14 lat. Nie przypomina sobie, żeby w poprzednich latach było aż tak gorąco. Choć w tym nadmorskim miasteczku termometry pokazały ostatnio nie 48 a 43 st. C.
– Przyznam, że to lato jest cieplejsze niż poprzednie. Być może rzeczywiście jest to efekt globalnego ocieplenia. Kilka dni temu było okropnie gorąco, ale ta rekordowa temperatura została zarejestrowana na południu Sycylii, czyli jednak jakieś 150 km ode mnie – wyjaśnia rozmówczyni naTemat.
Przywykliśmy mówić, że nad morzem inaczej odczuwa się upały, że wiatr daje wytchnienie, dlatego temperatura nie jest tak odczuwalna. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. – To było niesamowite, bo wiatr był tak gorący, że odczuwało się go tak, jak gdyby otwierało się piekarnik. Takie nagłe uderzenie ciepła – mówi Paulina.
– Akurat zdarzyło mi się być wtedy w kościele na pogrzebie. Kościół nie ma klimatyzacji, ale były w nim wiatraki, co, gdy wchodziło się do środka sprawiało, że człowiek czuł się przyjemnie. Chłód przez chwilę utrzymywał się dzięki starym murom. Jednak po 30 minutach znowu zrobiło się naprawdę gorąco, duszno. Wychodząc, podświadomie spodziewasz się świeżego, rześkiego powietrza na zewnątrz, ale tu znowu uderzenie jak z piekarnika – wspomina.
Cieplej...
– Okolica w której mieszkam jest szczególnie wietrzna ze względu na to, że jest to przesmyk między Włochami a Sycylią, ale w tym roku ten wiatr jest gorący. Nie przynosi żadnej ulgi, a wręcz jest gorzej. To nie jest takie gorące nieruchome powietrze. Wiatr był po prostu jak na pustyni, a to sprzyja pożarom – zaznacza mieszkanka Sycylii.
We Włoszech obecnie panuje wysokie zagrożenie pożarowe. Na pogodę na południu Europy wpływa antycyklon, którego nazwano Lucyfer. Gubernator Sycylii Nello Musumeci zdecydował o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasmie górskim Madonie nieopodal Palermo. Z medialnych doniesień wiadomo, że są ofiary ekstremalnych temperatur.
76-latek z Kalabrii zginął, kiedy jego dom zawali się w trakcie pożaru. 77-letni mężczyzna, mieszkaniec wsi w pobliżu Reggio Calabria, zmarł w wyniku oparzeń – próbował uchronić przed ogniem zwierzęta hodowlane. W Paterno na Sycylii zginał 30-letni rolnik, który chciał ugasić pożar. Ogień zagraża także m.in. parkowi krajobrazowemu w Aspromonte.
Nasz rozmówczyni podkreśla, że wydarzenia te są tragiczne, ale pożary spowodowane wysokimi temperaturami zdarzają się we Włoszech każdego roku w sezonie letnim. – Co roku jest ciepło, sucho i wietrznie, dlatego pojawia się ogień. Często dzieje się tak również dlatego, że wiele miejsc jest zaniedbanych, są nieskoszone trawy – zauważa Paulina Wojciechowska.
Paulina zaznacza także, że wśród Włochów nie ma paniki. Informacje o pożarach, o tym, że gdzieś giną ludzie i zwierzęta, traktują poważnie, ale do informacji o pogodzie, o tym, że jest ekstremalnie ciepło, podchodzą raczej jak do wiadomości w sezonie ogórkowym.
– Z drugiej strony, ponieważ Włochom dobrze poszło na Olimpiadzie, żartują, że w tym roku nic ich nie zatrzyma, że nawet temperatury mają najlepsze – podkreśla nasza rozmówczyni.
Gorąco!
Wspomniana na początku tekstu mieszkanka Kuwejtu wyjaśniała w rozmowie z naTemat, że w tamtym kraju wprowadzane są rozwiązania systemowe, które mają uchronić ludzi przed upałem.
– W Kuwejcie, w porównaniu do Polski czy nawet Zjednoczonych Emiratów Arabskich, cena prądu jest wyjątkowo niska. Nie dostajemy klasycznego rachunku. Niezmienne przez cały rok opłaty są wliczone w czynsz. Prawdopodobnie oprócz wysokich temperatur, niskie koszty utrzymania klimatyzacji powodują, że używamy jej wszyscy i wszędzie, w mieszkaniach czy najmniejszych przedsiębiorstwach – zaznaczała Maria.
Poza tym od początku czerwca do końca września w godzinach 11-16 w Kuwejcie obowiązuje "całkowity zakaz pracy w słońcu, bez zadaszenia". – W razie wykrycia takiego incydentu przedsiębiorca musi zapłacić wysoką karę – mówiła.
Teoretycznie Włosi też są przyzwyczajeni do wysokich temperatur, ale niekoniecznie aż do takich. – W tym roku jest ewidentnie goręcej niż w poprzednich latach. Tutaj temperatura między 35 a 40 st. C latem jest normalna, ale w tym roku przekracza 40 stopni. Nawet 3 czy 4 stopnie więcej niż zwykle są bardzo odczuwalne – wyjaśnia Paulina z Sycylii.
Jak w takim razie radzą sobie Włosi poza chłodzeniem się w klimatyzowanych pomieszczeniach? – Większość osób nie wychodzi z domów. Tu z reguły domy są tak budowane - szczególnie dotyczy to starego budownictwa - żeby dawały chłód latem. W ciągu dnia miasteczko jest jak wymarłe, za to wieczorem, po zachodzie słońca, po godzinie 20, 21, ulice się zapełniają – opowiada.
– Kto może siedzi w domu. Opowiem też o pewnym ewenemencie, moje dziecko chodziło na półkolonie do przedszkola i zwykle zajęcia odbywały się na plaży. Jednak przez ostatnie 4 dni, chociaż plaża była w planie, zajęcia odbywały się w klimatyzowanych pomieszczeniach, bo było za gorąco – dodaje.
Aktualnie we Włoszech trwa sezon urlopowy, w sierpniu praktycznie wszyscy biorą wolne. W tym czasie niczego nie da się załatwić nawet w urzędzie. – W Polsce nie zdajemy sobie z tego sprawy. Miałam klientów, którzy w lipcu oglądali mieszkania na Sycylii, kiedy wybrali jedno z nich stwierdzili, że chcą szybko załatwić formalności, szybko czyli podpisać akt do końca sierpnia. Nie ma takiej możliwości, sierpień jest wyjęty z życiorysu, sierpień to są wakacje – podkreśla Paulina, która na Sycylii pracuje jako agentka nieruchomości.
Alert
Turcja, Hiszpania, Chorwacja, Włochy i Grecja, to między innymi w tych krajach strażacy walczą ze szczególnie trudnym do opanowania tego lata żywiołem. Z wielu miejsc trzeba było ewakuować mieszkańców i turystów.
– Sporo już zwiedziłam w swoim w życiu, ale nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś takiego. Byliśmy na łódce w Grecji, praktycznie dzień w dzień temperatury dochodzące w okolice 40 °C (...) Po wyjściu z wody nie dało się wytrzymać, o długim leżeniu plackiem i opalaniu się nie było nawet mowy... – mówiła w rozmowie z naTemat Karolina, która urlop spędzała w Grecji.
– Przyszła fala upałów, o której dużo mówi się w Grecji. To ta sama fala, przez którą wybuchły pożary w Turcji. Jak to wyglądało w praktyce? Dzień w dzień temperatura dobijała do 40° C cieniu. (...) Tak naprawdę oddech można było wziąć między jakąś 23:00 a 7:00 rano. Około 7:30 słońce było już na tyle wysoko, że zaczynało smalić od nowa. I tak dzień w dzień. Wróciłem z urlopu zmęczony – relacjonował Piotr, który przebywał na Zakynthos.
Naukowcy podkreślają, że dramatyczne sceny, które dziś obserwujemy, są skutkiem zmian klimatycznych, bez wątpienia skutkiem działalności człowieka. Z najnowszego raportu IPCC, czyli Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu, wynika, że niektórych zmian nie da się już odwrócić, ale może być jeszcze gorzej.
– Raport IPCC to czerwony alarm dla ludzkości. Syreny alarmowe ogłuszają, a dowody są niepodważalne: emisje gazów cieplarnianych pochodzące ze spalania paliw kopalnych i wylesiania dławią naszą planetę i narażają miliardy ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Globalne ocieplenie dotyka każdego regionu Ziemi, a wiele zmian staje się nieodwracalnych – podkreślał Antonio Guterres, Sekretarz Generalny ONZ.
Zmiany dotyczą całego globu, ekstrema takie jak fale upałów, obfite opady, susze i cyklony tropikalne, będą się nasilały. Stale podnosił będzie się także poziom mórz, co wpłynie na częstsze i dotkliwsze powodzie. To, z czym mieliśmy do czynienia raz na sto lat, za kilka dziesięcioleci może dziać się raz do roku.
Eksperci są również zgodni w tym, że skutkiem zmian klimatu będzie nasilające się na świecie skrajne ubóstwo i chroniczny głód. Dotyczyć będzie to setek milionów ludzi.
– Kolejny raport IPCC pokazuje ponad wszelką wątpliwość, że to my jesteśmy odpowiedzialni za zmianę klimatu. Za coraz dotkliwsze susze, pożary, powodzie i huragany możemy winić tylko samych siebie (lub nasze rządy) – zaznaczył Paweł Czyżak, szef działu klimatu i energii, Fundacji Instrat.
– Stabilizacja klimatu będzie wymagała silnej, szybkiej i trwałej redukcji emisji gazów cieplarnianych oraz osiągnięcia zerowej emisji CO2. Ograniczenie innych gazów cieplarnianych i zanieczyszczeń powietrza, zwłaszcza metanu, może przynieść korzyści zarówno dla zdrowia, jak i klimatu – podkreślał współprzewodniczący grupy roboczej IPCC Panmao Zhai.
Czytaj także:
Reklama.
Paulina Wojciechowska
Polka mieszkająca na Sycylii
Włosi są bardzo podobni do Polaków i może dlatego się tak lubią, może dlatego jest tyle mieszanych małżeństw polsko-włoskich. Włosi tak jak Polacy na pogodę narzekają zawsze. Jeśli jest zimno, to narzekają, że jest zimno. Jeśli jest gorąco, narzekają, że jest gorąco. Kiedy pada to narzekają, że pada, a jak nie pada, narzekają, że nie pada.