Znany z interwencji senator Krzysztof Brejza wziął pod lupę fabrykę szycia masek ochronnych w Stalowej Woli. Jak ustalił, efektem szumnie zapowiadanego przez rząd projektu Polskie Szwalnie jest to, że do tej pory nie wyprodukowano tam... żadnej maseczki. Na pytanie o koszty inwestycji firma nabiera wody w usta.
Krzysztof Brejza zainteresował się sprawą szwalni na Podkarpaciu i wysłał pytania w tej sprawie do Cezariusza Lesisza, prezesa zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu. Chciał się dowiedzieć, czy zakończono proces certyfikacji chińskich maszyn, które miały produkować maseczki, czy hale produkcyjne są gotowe oraz czy produkcja już ruszyła. Brejza zapytał też o koszty związane z przygotowaniami do produkcji.
"Polska Szwalnia w Stalowej Woli. Gotowa hala, maszyny i ZERO wyprodukowanych maseczek: 'maszyny są gotowe do produkcji, trwają poszukiwania kontrahentów'. Koszty linii produkcyjnej? ARP zasłania się tajemnicą przedsiębiorstwa. Przypomnijmy-mija 17 miesięcy od obietnicy" – napisał senator w mediach społecznościowych.
Polityk zamieścił też zdjęcia z odpowiedziami ARP w tej sprawie. I naprawdę wynika z nich, że chociaż szwalnia uzyskała certyfikat, a maszyny czekają w gotowości, to produkcja nie może ruszyć. Nie wiadomo też, ile do tej pory wydano na przygotowanie szwalni do użytku.
Program Polskie Szwalnie
Warto zaznaczyć, że jeszcze w kwietniu 2020 r. projekt Polskie Szwalnie zapowiadał się bardzo efektownie. Rządzący przekonywali, że zgłosiło się do niego ponad 800 chętnych firm. Tylko w Stalowej Woli miało powstawać prawie 30 mln masek miesięcznie. Niestety, ponad rok po uruchomieniu projektu, wyliczenia są dramatyczne.
Money.pl ujawnił niedawno, że podatnicy wydali na projekt około 258 mln zł, a wyprodukowane maseczki w większości to bubel, bo dostarczono kiepski materiał. Portal zaznaczał, że niektóre z firm zamiast cieszyć się zyskiem, uginają się pod ciężarem długów.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut