Nie myją się i mówią o tym otwarcie. Celebryci rozpoczęli debatę nad potrzebą codziennych kąpieli
redakcja naTemat
28 sierpnia 2021, 07:19·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 sierpnia 2021, 07:19
Zdają się być idealni, choć to tylko pozory. Coraz częściej opowiadają raczej o cieniach niż o blaskach swojego życia w świetle fleszy. Tym razem hollywoodzkie gwiazdy zaczęły z dumą i bez kozery mówić o nawykach kąpielowych, a zwłaszcza o ich braku. I tak właśnie dyskusja na temat tego, jak często powinniśmy się myć, znowu odżyła. Odpowiedź jest dość jasna.
Reklama.
Celebryci na własne życzenie rozpoczęli debatę, która jednych wprowadzi w zakłopotanie, u drugich wywoła niesmak, a dla innych stanie się głosem zrozumienia. Chodzi o jakże typową dla każdego czynność, czyli mycie się.
Co skłoniło zachodnie gwiazdy do tak odważnego wyznania? Być może stoi za tym jakiś wyższy cel - zachęcenie ludzi do oszczędzania wody na rzecz środowiska - lub zwyczajna chęć wygadania się, albo potrzeba rozgłosu. Tajemnicę tę znają tylko one, ale skoro temat został już poruszony i cieszy się łaknącym zainteresowaniem, to znak, że warto się nad nim pochylić i oddzielić prawdę od mitu.
Mycie się odchodzi do lamusa?
Zaczęło się od Mili Kunis i Ashtona Kutchera, który z dumą oznajmili w podcaście "Armchair Expert", że kąpią swoje czteroletnie i sześcioletnie dzieci wyłącznie wtedy, gdy "zobaczą na nich brud". Aktor przyznał też, że myje tylko pachy i krocze. No i się zaczęło!
Cardi B, znana m.in. z chwytliwej i "peszącej" piosenki "WAP", zareagowała na wyznanie hollywoodzkiej pary obrzydzeniem. Dodatkowo zwróciła się do fanów z zapytaniem, o co chodzi z całym trendem na nie mycie się.
Jason Mamoa stanął w opozycji do Kutchera oraz Kunis, i nie owijając w bawełnę, odpowiedział raperce na zadane przez nią pytanie. "Biorę prysznic, zaufaj mi. Jestem Aquamanem i kocham wodę. Jestem Hawajczykiem. Mamy na sobie słoną wodę od urodzenia" – napisał.
Do drużyny Ashtona i Mili dołączył również Jake Gyllenhaal, który w wywiadzie dla "Vanity Fair" poinformował wszem wobec, że im starszy się robi, tym rzadziej zaznaje kąpieli. – Wierzę w to, bo Elvis Costello powiedział kiedyś, że dobre maniery i nieświeży oddech nigdzie cię nie doprowadzą. Więc to robię. Ale uważam również, że niekąpanie się może być również bardzo pomocne w pielęgnacji skóry. My czyścimy się naturalnie – stwierdził filmowy Donnie Darko.
W kontrze do Gyllenhaala głos zabrał Dwayne "The Rock" Johnson. "Jestem przeciwieństwem tych celebrytów, którzy 'się nie myją'. Prysznic (zimny) kiedy wychodzę z łóżka, aby mój dzień się rozkręcił. Prysznic (ciepły) po treningu przed pracą. Prysznic (gorący) po powrocie z pracy. Mycie twarzy, mycie ciała, peeling i śpiewanie (fałszowanie) pod prysznicem to moja codzienność" – czytamy na jego Twitterze.
Natomiast Terry Crews z serialu "Brooklyn Nine-Nine" przyjął w tym temacie postawę dyplomatyczną, mówiąc, że musi się myć, bo często się poci, ale jeśli ktoś nie ma problemu z poceniem się, to nie potrzebuje wchodzić codziennie pod prysznic.
Piosenkarka Lizzo solidaryzuje się zaś z osobami, które nie używają dezodorantu, ponieważ sama tego nie robi. Podobnie Matthew McConaughey, który nie używa antyperspirantu od prawie 35 lat, a także Cameron Diaz niestosująca dezodorantu od 20 lat.
Anty-kąpielowcy byli już wcześniej
Zagraniczni celebryci naprawdę są zafiksowani na punkcie własnej higieny. Wielu z nich co prawda ma obojętny stosunek wobec tej kwestii i z lekkością opowiada (przykładowo) o nieużywaniu dezodorantu, bo to on był najczęściej poruszanym tematem w wywiadach sprzed kilku lub paru lat.
Shailene Woodley z serialu "Wielkie kłamstewka" zamiast anty-perspirantu używa olejków. Leonardo DiCaprio, który stara się żyć w duchu eko i zero waste, kąpie się parę razy w tygodniu, mając z tyłu głowy dobro środowiska i nie używa dezodorantu, gdyż jest to dla niego nienaturalne.
W czasach, gdy "Zmierzch" robił furorę na skalę międzynarodową, usłyszeć można było plotki, że odtwórca roli Edwarda Cullena, czyli Robert Pattinson, nie pachniał najlepiej. W 2009 roku w wywiadzie dla "Extra" ówczesny idol nastolatek faktycznie przyznał się do tego, iż nie widzi sensu w myciu włosów.
W 2019 roku Taylor Swift wygadała się w programie"Ellen" z tego, że nie myje nóg pod prysznicem, choć je goli. Resztę celebrytów można byłoby wymieniać, i wymieniać, i wymieniać.
Dlaczego nas to interesuje?
Przypomnijcie sobie ostatni raz, kiedy się długo nie myliście. Nieważne czy było to tydzień temu, czy lata temu. Każdemu może zdarza się, że zaśpi i nie zdąży nawet na szybki prysznic, dla wielu z nas, gdy nie czujemy się dobrze psychicznie lub fizycznie, pójście do wanny to przerastające nas zadanie. Wszystko ma przyczyny i skutki.
Niektórzy myją się codziennie, bo nadmiernie się pocą (czy to od ćwiczeń sportowych, wysiłku w pracy lub chorób). Inni myją się raz na jakiś czas, bo mają taką ochotę, bo w ten sposób chcą dołożyć swoją cegiełkę do ratowania planety. W końcu nikt nie ma prawa decydować o tym, co robimy z własnym ciałem.
Według większości ekspertów nie ma jednej właściwej reguły mycia się. Wszyscy są jednak zgodni co do tego, że skrajność - czy to w jedną, czy w drugą stronę - nie jest dobra dla zdrowia.
Zgodnie z badaniem Davida Leffela, ordynatora dermatologii w Yale School of Medicine, dzieci w wieku od 6 do 11 lat powinny odbywać do dwóch kąpieli tygodniowo. W ich przypadku rzadsze mycie ma wpływ na polepszenie się odporności.
Jeśli chodzi zaś o dorosłe osoby, kąpiel powinna być dostosowana do ich komfortu, ale z reguły przyjmuje się, że wzięcie prysznica dwa razy w tygodniu to optymalne rozwiązanie. Zbyt częste mycie się może bowiem źle odbić się na naszej skórze.
Zwykłe mydło zawierające substancje alkaliczne pozbawia skórę warstwy tłuszczu i oleju, natomiast szampony wypłukują potrzebne nam sebum. Mycie się twardą wodą (wysoka zawartość minerałów) zatyka zaś pory skórne i wysusza skórę, dlatego zaleca się np. mycie twarzy wodą przegotowaną lub odstaną.
Eksperci twierdzą również, że mycie włosów zbyt często również im szkodzi, a zamiast długich kąpieli warto brać krótki prysznic. Sami oceńcie więc, który z celebrytów ma rację.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut