Andrzej Duda postanowił skorzystać z prawa łaski, mimo że sądy obu instancji negatywnie zaopiniowały wniosek o ułaskawienie.
Andrzej Duda postanowił skorzystać z prawa łaski, mimo że sądy obu instancji negatywnie zaopiniowały wniosek o ułaskawienie. Fot. Jacek Domiński / East News

Prezydent Andrzej Duda postanowił w 2020 roku skorzystać z prawa łaski, mimo że sądy obu instancji negatywnie zaopiniowały wniosek o ułaskawienie – informuje "Rzeczpospolita". Co więcej, prokurator generalny Zbigniew Ziobro odradzał wypuszczenie skazanego.

REKLAMA
Z wyliczeń "Rzeczpospolitej" wynika, że prezydent Andrzej Duda, odkąd został zaprzysiężony na drugą kadencję, ułaskawił tylko 14 osób, a odmówił w 105 przypadkach. Oznaczałoby to więc, że Duda jest najrzadziej ułaskawiającym prezydentem po 1989 r.
Gazeta przypomina, że Lech Wałęsa w ciągu pięciu lat ułaskawił 3454 osoby, a Aleksander Kwaśniewski w ciągu 10 lat 4288 osób. Rzadziej (choć wciąż częściej niż Duda) po prawo łaski sięgali Lech Kaczyński i Bronisław Komorowski – odpowiednio 201 i 360 razy w czasie całych swoich kadencji.
Choć Duda korzysta z prawa łaski wyjątkowo rzadko, to jedna z jego decyzji zwróciła uwagę dziennikarzy i wzbudziła spore kontrowersje. Chodzi o postanowienie z 4 listopada 2020 r., kiedy to Andrzej Duda zdecydował o warunkowym zawieszeniu wykonania reszty kary pozbawienia wolności, czyli o wypuszczeniu na wolność, osoby skazanej za rozbój i udział w pobiciu, którego następstwem był ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Z prezydenckiego komunikatu wynika, że ułaskawienie było motywowane względami humanitarnymi – wyjście z więzienia miało spowodować, że skazany będzie płacił pokrzywdzonemu odpowiednie odszkodowanie.
Jak podkreśla "Rzeczpospolita", problem polega na tym, że Duda podjął tę decyzję, mimo iż sądy obu instancji negatywnie zaopiniowały wniosek o ułaskawienie. Co więcej, sam prokurator generalny Zbigniew Ziobro wystąpił o niekorzystanie w tym przypadku z prawa łaski. W dodatku postępowania nie podjęto wcale na prośbę skazanego czy jego rodziny, lecz na wniosek samego prezydenta.
Zaniepokojenia tą decyzją nie ukrywał w rozmowie z gazetą Andrzej Szejna, poseł Lewicy i radca prawny. – Z komunikatu wynikałoby, że wniosek wpłynął bezpośrednio do prezydenta, który lekceważąc opinie innych instytucji, w pewnym sensie wyszedł poza nawias wymiaru sprawiedliwości – skomentował.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut