Reżim Łukaszenki wypycha imigrantów z Afganistanu na polską granicę. “Sytuacja jest dramatyczna”
Żaneta Gotowalska
18 sierpnia 2021, 12:55·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 18 sierpnia 2021, 12:55
Sytuacja przy granicy Polski z Białorusią staje się coraz poważniejsza. Koczuje tam grupa ok. 50 osób, w tym kobiety i dzieci. Straż Graniczna nie wpuszcza ich do Polski. Rozmówcy naTemat mówią: sytuacja jest dramatyczna i – jak mówią pogranicznicy – to dopiero początek.
Reklama.
Sytuacja przy granicy białoruskiej jest coraz poważniejsza. Władze w Mińsku oskarżane są o celowe przerzucanie przez granice z Litwą, Łotwą i Polską, które jednocześnie są granicami strefy Schengen, osób z krajów takich jak Irak czy Afganistan, w celu wywarcia presji na Unię Europejską z powodu nałożonych przez nią sankcji na białoruski reżim.
Centrum Informacyjne Rządu podało, że tylko w sierpniu tego roku 1935 osób usiłowało nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską.
Reporter TVN24 Piotr Czaban dla naTemat: sytuacja jest dramatyczna, a to dopiero początek
O sytuację przy granicy z Białorusią zapytałam reportera TVN24 Piotra Czabana, który na moje pytanie, czy sytuacja jest tak dramatyczna, na jaką wygląda, odpowiedział zdecydowanie, że tak właśnie jest.
– Sytuacja jest dramatyczna od prawie tygodnia. Pogranicznicy zachowują się bardzo po ludzku, są wstrząśnięci tym, co się dzieje. Między słowami niektórzy mówią, że do tej grupy dowożeni są uchodźcy złapani w innych miejscach. To jest niepokojące, bo powinni zawozić ich do ośrodków dla cudzoziemców – mówi Piotr Czaban.
Reporter TVN24 dodaje, że wśród grupy koczujących osób jest 8 dzieci. – Powołuję się na wyliczenia pograniczników. 50 uchodźców, którzy są m.in. z Iraku i Afganistanu – dodaje. Piotr Czaban zaznacza, że kiedy był tam w nocy, słychać było płacz dziecka. Koczujący ludzie nie mają żadnych namiotów. – Dojechało kilka kocy od pograniczników. Fundacja Ocalenie zapowiada przywiezienie śpiworów - dodaje.
Jak zaznacza, mieszkańcy dzielą się żywnością, a pogranicznicy z własnej kieszeni kupują jedzenie i im je dostarczają. – Odezwała się do mnie kobieta, która chciała przywieźć jedzenie. Skierowałem ją do Straży Granicznej, by zapytała, czy to będzie możliwe. Usłyszała, że skoro uchodźcy są po białoruskiej stronie, to polscy pogranicznicy ich nie karmią. Zaniepokojony zadzwoniłem do rzeczniczki prasowej podlaskiej Straży Granicznej. Dowiedziałem się, że tak właśnie jest, bo są po białoruskiej stronie. Nie powiedzieli mi nic więcej, skierowano mnie do MSWiA – zaznacza.
Według jego relacji Białorusini wręcz wypychają ich w stronę polską, a polscy pogranicznicy mają rozkaz ich nie wpuszczać.
– Mieszkańcy chcą pomagać, ale są oczywiście wśród nich tacy, jak starszy pan, który chciał buldożerem z powrotem wypychać ich na stronę białoruską – dodaje. I podkreśla, że – jak słyszał od samych pograniczników - to dopiero początek.
"Nie mają podstawowych środków do życia, są zdezorientowani i wystraszeni"
Porozmawiałam z Mateuszem Wodzińskim z Łapicz (wieś niedaleko granicy białoruskiej). – Obecna sytuacja tych ludzi jest niezmiernie ciężka. Nie mają żadnego dobytku, podstawowych środków do życia, są zdezorientowani i wystraszeni – mówi.
– Sytuacja przy granicy z Białorusią jest bez precedensu. Doszło do tego, że jak słyszę lecący nad moim domem helikopter, to już wiem, że w naszej wiosce było kolejne przekroczenie granicy. A lata niemal codziennie. Grupy migrantów można regularnie spotkać na odcinku Krynki-Sokółka. W jednej z wiosek migranci są od co najmniej dziewięciu dni "uwięzieni" na pasie granicznym pomiędzy Polską a Białorusią – podkreśla.
I zaznacza, że widzi bardzo dużo kobiet oraz że wśród koczujących osób są też dzieci. – Widać zdecydowanie zwiększoną aktywność Straży Granicznej i wojska. Należy podkreślić – pozytywną aktywność. Oni naprawdę tym ludziom pomagają, pomimo że sytuacja jest skrajnie skomplikowana, a ich praca bardzo ciężka. Od znajomych wiem, że 20 godzin na służbie to obecnie nie jest nic specjalnego – dodaje.
Wiceszef MSZ: wzmacniamy ochronę naszej granicy
- Odnotowujemy wzrost presji migracyjnej z Bliskiego Wschodu i wygląda to na akcję, która jest zorganizowana - tak o sytuacji na granicy Polski z Białorusią mówił dziś wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
- Jest to sytuacja analogiczna do tej, z jaką mierzą się także Litwini na swoim odcinku granicy z Białorusią. Analizujemy tę sytuację, monitorujemy, wzmacniamy ochronę naszej granicy po to, żeby zapobiec nielegalnej migracji. To jest nasz absolutny priorytet, żeby nasza granica była zabezpieczona - zapewniał.
Szef MON Mariusz Błaszczak po odebraniu meldunków poinformował dziś, że Wojsko Polskie wspiera Straż Graniczną w ochronie granicy z Białorusią - zaangażowanych jest pond 900 żołnierzy.
Tusk: to są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi"
Donald Tusk na konferencji prasowej pytany był o grupę uchodźców. - Mamy krytyczną sytuację na granicy. Ten kryzys był widoczny na granicy białorusko-litewskiej od dłuższego czasu - odpowiedział.
- Znany filmik w sieci pokazuje grupę kilkudziesięciu osób, nielegalnych w tym sensie, że chcących przekroczyć nielegalnie granicę. Tak naprawdę mówimy jednak o tysiącach osób, które przez Białoruś nielegalnie przenikają do Polski i Unii Europejskiej. Dziwię się, że osoby odpowiedzialne za polskie bezpieczeństwo nie zabierają w tej sprawie głosu. Proszę wybaczyć, ale Straż Graniczna i wojsko nie wypełniają teraz moich poleceń - dodał Tusk. Według prawa międzynarodowego ludzie, którzy są uchodźcami, mogą legalnie przekraczać granicę w każdy sposób, by złożyć wniosek o azyl.
- Słyszę, że wicepremier Piotr Gliński mówi, że Polska obroni się przed ludźmi z Afganistanu, tak jakby oni wypowiedzieli nam jakąś wojnę. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Nie trzeba robić takiej obrzydliwej, ponurej propagandy wymierzonej w migrantów, bo to są ludzie, którzy potrzebują pomocy - zaznaczył Tusk.
Straż Graniczna odsyła do MSWiA
Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem Straży Granicznej, który poinformował nas, że "w sprawie informacji dot. granicy polsko-białoruskiej" mamy zwrócić się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Rzecznik MSWiA przekazał mi, że próby nielegalnego przekroczenia dotyczą głównie odcinka granicy, który chroni Podlaski Oddział Straży Granicznej. – Łączna długość granicy RP z Białorusią wynosi 418 km. Ochraniana jest przez 19 placówek SG. Najbardziej narażony na nielegalne przekroczenie granicy jest odcinek o długość 187 km. Do działań na tym odcinku zostali skierowani dodatkowi funkcjonariusze z innych oddziałów SG oraz tysiąc żołnierzy Wojska Polskiego. Do ochrony granicy Straż Graniczna wykorzystuje techniczne urządzenia obserwacyjne, dzięki czemu może natychmiast reagować na próby nielegalnego przekroczenia granicy – informuje rzecznik.
– Na niektórych odcinkach granicy państwowej – w miejscach gdzie pozwala na to ukształtowanie terenu – utrzymywany jest pas orny, umożliwiający szybkie stwierdzenie nielegalnego przekroczenia granicy. Do tej pory ogrodzeniem z drutu kolczastego zabezpieczono blisko 100 km granicy na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział SG. Planowane jest dodatkowo zabezpieczenie ogrodzeniem kolejnych 50 km na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział SG – dodaje.
I dalej: "Priorytetem rządu jest bezpieczeństwo polskich obywateli. W związku z tym osoby, które trafiają do zamkniętych ośrodków, są weryfikowane przez polskie służby pod kątem bezpieczeństwa. W tym czasie jest prowadzone postępowanie w sprawie udzielenia pomocy międzynarodowej, bądź deportacji do kraju pochodzenia".
– Rząd Prawa i Sprawiedliwości od początku sprzeciwia się nielegalnej i niekontrolowanej migracji. Nie ma zgody Polski na wjazd do naszego kraju osób, które mogą stanowić zagrożenie dla naszych obywateli – przekazał rzecznik MSWiA.
Polskie wsparcie dla litewskich służb
Jak poinformował Wydział Prasowy MSWiA "funkcjonariusze polskiej Straży Granicznej są w ciągłym kontakcie ze swoimi partnerami na Litwie".
W ramach wsparcia organizowanego dla Litwy i Łotwy przez Agencję FRONTEX Straż Graniczna wysłała na Litwę swoich funkcjonariuszy oraz śmigłowiec Kania. Na prośbę strony litewskiej Policja pod koniec sierpnia skieruje 50 funkcjonariuszy do wsparcia tamtejszych służb.
Jak można pomóc?
"Wczesnym rankiem dostaliśmy informację o grupie ok. 50 osób: mężczyzn, kobiet i dzieci przetrzymywanych od kilku dni pod gołym niebem przez polską straż graniczną pod naszą wschodnią granicą" - poinformowała Fundacja Ocalenie, która zadeklarowała pojawienie się w tym miejscu.
Dziś do godziny 14 można przywieźć do Fundacji (Warszawa, Krucza 6/14a; Łomża, Sadowa 8) śpiwory, namioty, powerbanki (z kablami, najlepiej naładowane wcześniej). Potrzebne jest też jedzenie dla dzieci w wieku do 2 lat (słoiczki, mleko modyfikowane itp.).
Posłanka Urszula Sara Zielińska poinformowała, że dziś i jutro w biurze poselskim (ul. Piękna 1b lok. 22) od 12:00 do 20:00 zbierane są rzeczy dla osób koczujących. Potrzebne są m. in. czyste śpiwory, koce, kurtki oraz żywność sucha i konserwy.
Jeśli zajdzie taka potrzeba na miejsce mogą zostać skierowani kolejni żołnierze oraz funkcjonariusze Policji z garnizonów lubelskiego i podlaskiego.
Ostatniej doby Straż Graniczna odnotowała 138 osób, które próbowały nielegalnie dostać się do Polski. Z tego funkcjonariusze udaremnili przekroczenie granicy 130 osobom, a 8 cudzoziemców zostało zatrzymanych.