
Pretensjonalny minister
Protesty rolników to nie jedyny problem, za którego sprawą jest o Pudzie głośno. “Gazeta Wyborcza” ujawniła, że minister rolnictwa zagroził zwolnieniem urzędnikowi, który nie zapewnił mu obsługi VIP na lotnisku. Według relacji dziennika, Grzegorz Puda miał 5 sierpnia polecieć z Rzeszowa do Warszawy, jednak przyjechał zbyt późno na lotnisko i samolot odleciał bez niego. Winą obarczył pracownika ministerstwa z 20-letnim stażem, Adriana Maliszewskiego, który nie zapewnił ministrowi szybkiej odprawy przez tzw. bramkę VIP.Już 5 sierpnia usłyszałem: "Szykuj się na najgorsze". Nie pomogły tłumaczenia, że nikt mi nie zgłosił zapotrzebowania na obsługę VIP dla pana ministra. Mój przełożony twierdził, że wydał mi takie polecenie telefonicznie mówiąc "proszę załatwić VIP-a dla pana ministra w Rzeszowie", ale ja sobie czegoś takiego po prostu nie przypominam – mówi "Wyborczej" urzędnik, który 10 sierpnia otrzymał informację, że ma dostać wypowiedzenie z pracy za "naruszenie obowiązków służbowych.
Pracownik opowiada jeszcze o innej sytuacji, kiedy Puda poleciał na spotkanie ministrów rolnictwa Unii. Tym razem ministrowi nie odpowiadał czterogwiazdkowy hotel Hilton. Powodem była restauracja zamknięta z racji ograniczeń covidowych. Maliszewski musiał szybko zareagować i znaleźć hotel, w którym minister zostanie prawidłowo obsłużony. Puda został przeniesiony do dwa razy droższego hotelu Sofitel Le Grand Ducal. Doba hotelowa kosztowała tam 300 euro.