W internecie podstawa to oryginalność. Stąd też, instalując router Wi-Fi niektórzy internauci, nadają swoim sieciom wymyślne nazwy. Niektóre są całkiem zabawne, inne obraźliwe. Zdarzają się też sąsiedzkie interwencje (komunikaty w stylu "Nie trzaskać drzwiami"). Po co internauci to robią? Bo to jedna z form komunikacji - jak Twitter czy czat.
To spotyka niemal każdego użytkownika internetu. Chcesz połączyć się z Wi-Fi u znajomych i wybuchasz śmiechem. "my_so_koksy", "Twoja_stara", "jasnygwint22", "Nie_kradnij" - to tylko mały wycinek tego, co znaleźli moi redakcyjni koledzy u swoich sąsiadów. Niektóre nazwy są wulgarne, niektóre nieprzyzwoite, jeszcze inne całkiem zabawne.
Nie brakuje też komunikatów skierowanych do sąsiadów. Prośby o uciszenie psa, nietrzaskanie drzwiami czy sprzątanie na klatce schodowej często pojawiają sie w nazwach sieci. Choć Polacy i ta są dość pruderyjni na tle Amerykanów czy Brytyjczyków. Jeden z internautów znalazł w swojej kamienicy sieć "We can hear you having sex" ("Słyszymy was, kiedy uprawiacie seks").
– Nazwy sieci Wi-Fi są zawieszone gdzieś między sferą publiczną, a sferą prywatną – zauważa dr Piotr Cichocki, antropolog internetu z Instytutu Etnologii Uniwersytetu Warszawskiego. – Z jednej strony to nasza sieć, z której korzystamy na naszym "osobistym" komputerze. Z drugiej jest ona widoczna w najbliższym otoczeniu, czyli w kamienicy czy bloku – dodaje. Dlatego też często wykorzystujemy nazwy Wi-Fi, żeby przekazać jakąś wiadomość naszym sąsiadom.
– Instalując router nazwę sieci wpisujemy zazwyczaj bez dłuższej refleksji, więc to dobre odzwierciedlenie tego, w jaki sposób wyglądają nasze relacje społeczne w sąsiedztwie. Jeśli nie lubimy naszych sąsiadów, to raczej w nazwę wpiszemy komunikat typu "nie trzaskać drzwiami" czy "uciszcie psa", a nie ":)" czy "dzień dobry" – tłumaczy badacz. – Nazwa sieci to krótki, jednozdaniowy komunikat, który wysyłamy ludziom, ale właściwie bez możliwości odpowiedzi. To jak tabliczka z wiadomością do sąsiadów, którą ktoś wywiesiłby na drzwiach czy bramie – porównuje.
Bardzo duża część z tych sieci, które miały nazwy, zawierało wulgaryzmy. – One nie biorą się z próżni. Podobnie jak wulgarne komentarze na forach tak i wulgarne nazwy tworzą osoby, które czują potrzebę komunikowania się w taki sposób. Dają się zwieść złudnemu poczuciu anonimowości i bezkarności, więc pozwalają sobie na takie wpisy. Ale sprawny informatyk może bez problemu wyśledzić, kto jest autorem takiej nazwy
– przypomina dr Piotr Cichocki.
Dlatego nowojorska policja wszczęła śledztwo w sprawie antysemickiej nazwy sieci w jednym z centrów handlowych. Ktoś włamał się do systemu i nazwał publiczne Wi-Fi "Pie*** wszystkich Żydów i Czarnuchów". Zauważyła to 28-letnia kobieta, która poinformowała policję. Rozpoczęto śledztwo w tej sprawie.
– Z moich obserwacji wynika, że internauci traktują nazwy sieci bezprzewodowych jako miejsce do żartów. Spotkałem wiele niepoważnych nazw, takich jak "rząd światowy", "mobilna kontrola Urzędu Skarbowego" czy "kup se mete" – wylicza dr Dominik Batorski, socjolog internetu z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. – Wulgarne czy obraźliwe sformułowania też się oczywiście zdarzają. Ludzie zamiast nabazgrać coś w windzie, nadają takie nazwy. W dodatku są przekonani, że będą anonimowi, a to złudne – dodaje rozmówca naTemat.
Jednak komunikacja przez nazwy Wi-Fi różni się od anonimowego komentowania na forach czy pod informacjami na portalach internetowych. – Nasze komunikaty wysyłamy do ludzi, których jednak znamy. To rodzaj komunikacji lokalnej, nie globalnej – uważa dr Batorski. Podaje jeszcze jedno porównanie nazywania sieci w wymyślny sposób i tradycyjnych form komunikacji. – W wielu budynkach pojawiają się przy wejściach kartki z apelami o zachowanie ciszy nocnej czy sprzątanie po psie, albo zamykanie drzwi. Teraz tę rolę pełnią nazwy Wi-Fi – ocenia.
Jednak nie przybliżają one wspólnoty lokalnej do rozwiązania problemów z sąsiadami. – To raczej manifestacja swojego problemu, niż droga jego rozwiązania. Choć zdarza się, że jeśli nawet komunikat nie trafi do adresata, to sąsiedzi zaczną dostrzegać problem, zobaczą, że nie tylko oni go widzą i mogą zacząć o tym rozmawiać między sobą – tłumaczy dr Dominik Batorski. – Poza tym gdy w jakimś budynku pojawi się wulgarna nazwa sieci, powstają kolejne. Dlatego też w jednym budynku mogą przeważać niecenzuralne czy niegrzeczne nazwy sieci, a w innym może nie być ich wcale – relacjonuje socjolog internetu.
A jak wyglądają nazwy sieci w Waszym otoczeniu? Są wulgarne, dowcipne czy zupełnie nieprzyciągające uwagi?
Reklama.
dr Piotr Cichocki
antropolog internetu z Instytutu Etnologii UW
Instalując router nazwę sieci wpisujemy zazwyczaj bez dłuższej refleksji, więc to dobre odzwierciedlenie tego, w jaki sposób wyglądają nasze relacje społeczne w sąsiedztwie. Jeśli nie lubimy naszych sąsiadów, to raczej w nazwę wpiszemy komunikat typu "nie trzaskać drzwiami" czy "uciszcie psa", a nie ":)" czy "dzień dobry"
dr Dominik Batorski
socjolog internetu, UW
Wulgarne czy obraźliwe sformułowania też się oczywiście zdarzają. Ludzie zamiast nabazgrać coś w windzie, nadają takie nazwy. W dodatku są przekonani, że będą anonimowi, a to złudne
dr Dominik Batorski
socjolog internetu, UW
gdy w jakimś budynku pojawi się wulgarna nazwa sieci, powstają kolejne. Dlatego też w jednym budynku mogą przeważać niecenzuralne czy niegrzeczne nazwy sieci, a w innym może nie być ich wcale