Polska, Litwa, Łotwa i Estoni wydały wspólne oświadczenie, w którym winę za kryzys na granicach obarczyły reżim Aleksandra Łukaszenki. Białoruski prezydent odpowiedział w podobnym tonie, twierdząc, że za konfliktem granicznym stoi polska władza.
Od kilkunastu dni na granicy Polski z Białorusią w pobliżu miejscowości Usnarz Górny przebywa kilkudziesięciu cudzoziemców. Miejsce, w którym koczują, jest osłonięte. Wojsko i Straż Graniczna nie wpuszczają do nich dziennikarzy ani osób postronnych, które chcą przekroczyć granicę i udzielić doraźnej pomocy w postaci jedzenia, ubrań czy opieki lekarskiej.
Cudzoziemcy twierdzą, że chcą w naszym kraju uzyskać pomoc międzynarodową. Polski rząd ich nie wpuszcza, bo znajdują się one po białoruskiej stronie granicy. "Jest dla nas jasne, iż bieżący kryzys został zaplanowany i w sposób systematyczny zorganizowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki" – czytamy w oświadczeniu Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.
Na odpowiedź Aleksandra Łukaszenki nie trzeba było długo czekać. Podczas szczytu liderów Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowego, który omawiał sytuację w Afganistanie, przywódca białoruskiego reżimu wydał oświadczenie dotyczące uchodźców na granicy.
Informacje o sytuacji w Usnarzu Górnym na bieżąco przekazuje Fundacja Ocalenie. "'We are dying. Please help us' - to komunikat od przetrzymywanych osób sprzed godziny. Taki napis, umieszczony na kawałku karimaty lub drewna, zobaczyliśmy przez lornetkę. Boimy się o nich coraz bardziej" – napisała organizacja na Facebooku.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Co zrobili Polacy? Wyłapali około 50 osób na terytorium Polski. To osoby, które kierowały się do Niemiec, dokąd ich wezwała Mutter Merkel. I grożąc bronią, strzelając nad głowami, wypchnęli ich na granicę z Białorusią. Oni oczywiście zdążali do Niemiec, oni nie chcą iść na Białoruś. (…) W ten sposób Polska urządziła konflikt graniczny, naruszając granicę państwową Białorusi.