Kolejny dzień trwa budowa płotu przy polsko-białoruskiej granicy. Ogrodzenie z drutu kolczastego ma zabezpieczać odcinek naszej wschodniej granicy przed napływem migrantów. W ślad Polski idą też inne państwa. W piątek RMF FM przekazało, jak odnosi się do tego pomysłu Komisja Europejska.
O nowym ogrodzeniu na polsko-białoruskiej granicy poinformował szef MON Mariusz Błaszczak. Konstrukcja płotu ma opierać się na sprawdzonym wzorcu węgierskim. Szef MON precyzował, że powstaną "dwie linie" zabezpieczeń na granicy. Jedna linia to ta, która była budowana od lipca. Z kolei druga linia ma mieć 2,5 m i opierać się na wbitych w piasek słupkach.
Premier Mateusz Morawiecki informował niedawno, że "z ogrodzeniem poradzimy sobie sami", ale oczywiście "jeśli będą fundusze, to z nich skorzystamy". W ślady Polski i Litwy chcą pójść też Łotwa i Estonia.
Przypomnijmy, że we wtorek doradczyni prezydenta Litwy Asta Skaisgiryte podkreślała potrzebę budowy fizycznej bariery w celu "obrony przed nielegalną emigracją" również rozważając pomoc finansową. – Nasze oczy skierowane są na instytucje UE, na Brukselę, czekamy na debatę na szczeblu przywódców na temat, jak można wykorzystać europejskie fundusze – zaznaczyła.
Według informacji RMF FMKomisja Europejska nie zamierza jednak finansować takich działań, ponieważ woli przyznawać fundusze tam "gdzie mają one największą wartość dodaną".
"Jest to główny powód, dla którego decydujemy się skoncentrować nasze wsparcie finansowe nie na podstawowej infrastrukturze, ale na zintegrowanych rozwiązaniach w zakresie zarządzania granicami, które zapewniają, że nielegalne przekroczenia granicy nie pozostaną niewykryte i są powiązane ze skutecznym i szybkim zarządzaniem migracją i systemem azylowym" – podkreślono.
Jednak KE uważa, że "płot może być dobrym posłem". Zastrzeżono jedynie, iż "wszelkie środki podejmowane w celu zarządzania granicami zewnętrznymi UE muszą być proporcjonalne i muszą być zgodne z poszanowaniem praw podstawowych oraz praw wynikających z unijnych przepisów azylowych".