Mariusz Kamiński podczas wtorkowej konferencji prasowej pomylił się i zamiast powiedzieć, że rząd wnioskuje o wprowadzenie pierwszego od lat 80. stanu wyjątkowego, stwierdził, że ma to być stan wojenny. Bardzo szybko podchwycono przejęzyczenie szefa MSWiA.
– To nie jest łatwa decyzja i to prawdopodobnie pierwszy stan wojenny w wolnej Polsce – powiedział we wtorek na konferencji prasowej Mariusz Kamiński. Ministrowi spraw wewnętrznych i administracji chodziło oczywiście o wprowadzenie stanu wyjątkowego, o czym informował przemawiający przed nim premier Mateusz Morawiecki.
Sam Kamiński przy kolejnej wypowiedzi ponownie wspomniał o stanie wojennym, ale szybko się poprawił. Niestety, słowo się rzekło i przejęzyczenie ministra błyskawicznie obiegło media społecznościowe.
"Stan wyjątkowy w polskim pasie granicznym. Tak ogłosił Mateusz Morawiecki i czeka na 'zatwierdzenie' przez Dudę. Kamiński wyraził się, że to stan wojenny. Wojna odwróci uwagę Polaków od bandyckich planów partii panującej. Z kim ta wojna? Ze swoją niekompetencją, to z pewnością" – napisał na Twitterze pułkownik Adam Mazguła.
W podobnym tonie wypowiedziała się posłanka Małgorzata Tracz. "Głodnemu chleb na myśli. A wszystko po to, aby pozbyć się mediów i organizacji pozarządowych, które patrzą na ręce Straży Granicznej i Wojsku Polskiemu, relacjonując wydarzenia na granicy" – stwierdziła liderka Zielonych.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut