
Jacek Nawrocki nie chce się podać do dymisji po nieudanych mistrzostwach Europy siatkarek. Selekcjoner, który pracuje z Biało-Czerwonymi od 2015 roku, potrzebuje czasu, by podsumować sezon 2021. Niewykluczone, że wówczas zakończy pracę w roli trenera kadry. Siatkarki nie chcą dłużej z nim współpracować, a za rok czeka nas udział w MŚ.
REKLAMA
"Na razie w ogóle o tym nie myślę, bo byłem skupiony na tym, co tu i teraz. Dalej jestem myślami przy tym ćwierćfinale, bo też robiłem sobie wiele nadziei. Potrzeba trochę czasu, by spojrzeć na to z jakiejś perspektywy. Na pewno tego nie zrobię dziś czy jutro" - mówił selekcjoner Jacek Nawrocki po porażce z Turcją 0:3 w ćwierćfinale mistrzostw Europy.
To kolejna nieudana impreza naszej drużyny, trzecia w 2021 roku. Gdy jesienią 2019 roku Polki walczyły o medale mistrzostw Europy, wydawało się, że w kadrze wreszcie doszło do przełomu i że Biało-Czerwone wracają do czołówki. Dlatego tym większym szokiem był bunt drużyny i publiczny apel o zmianę selekcjonera. Władze PZPS nie ugięły się, selekcjoner gasił pożar, ale nie z tego nie wyszło.
W 2020 roku przez pandemię kadra się nie spotkała, nie było więc okazji wyjaśnić nieporozumienia na bieżąco, ani na linii siatkarki - trener, ani na linii siatkarki - związek. Wypowiedzi naszych zawodniczek przed i w trakcie ME świadczą o tym, że nie ufają władzom PZPS, a współpraca z trenerem nie układa się idealnie. A przecież mówimy tu o zawodniczkach, które w kadrze są.
Bo nie brakuje takich, które zrezygnowały z gry, zasłaniając się różnymi kwestiami, ale po prostu nie chciały więcej pracować z obecnym trenerem. Pełna reprezentacja niemal awansowała w styczniu na igrzyska w Tokio. Turcja zamknęła nam drogę do finału imprezy i do Tokio (3:2). Kolejne wyzwania, Liga Narodów i wrześniowe ME, to była już odmieniona i osłabiona kadra.
Jacek Nawrocki zaczynał pracę w 2015 roku z wielkimi nadziejami. Zespół świetnie spisał się podczas igrzysk europejskich w Baku, wywalczył srebrny medal. Wydawało się, że będzie przełom, ale szybko zapomnieliśmy o sukcesach, a wróciły demony. Rezygnacje czołowych siatkarek z gry, nieporozumienia, słabe wyniki. A do tego ciągła przebudowa drużyny, jej odmładzanie i nieustanny brak stabilizacji.
Czyli czynnika, który w siatkówce jest kluczowy. Wydawało się, że mamy kręgosłup drużyny, w 2019 roku nasza kadra walczyła w czwórce ME i nie odstawała od czołowych ekip tak bardzo, jak dwa lata później. Z tamtej pierwszej siódemki brakuje czterech siatkarek, z najróżniejszych powodów. Selekcjoner może zaklinać rzeczywistość, ale rok przed mundialem, który odbędzie się w Polsce nie mamy powodów do optymizmu.
"Dziewczyny zrobiły wszystko, by wypaść jak najlepiej. Mieliśmy młody zespół, w połowie mało doświadczony. Myślę, że dziewczyny przeniosą doświadczenie tu zdobyte na swój rozwój i na grę w reprezentacji w przyszłości. Uważam, że nie był to zły turniej" - podsumował na gorąco występ w mistrzostwach nasz trener. Człowiek skądinąd sympatyczny i fachowiec znakomity, który nie ustrzegł się jednak błędów.
Według informacji, które krążą w środowisku, Jacek Nawrocki odejdzie z kadry, ale najpierw złoży raport po sezonie 2021. Przejmie Grupę Azoty Chemika Police, a w jego miejsce związek poszuka fachowca. Czy kolejny raz PZPS postawi na rodzimego szkoleniowca? Będzie to bardzo ryzykowne, ten układ po raz ostatni sprawdził się w 2012 roku gdy kadrę prowadził Alojzy Świderek. Nowy selekcjoner ma zbudować zespół na MŚ. Solidne podstawy już są.
