
Czytam w internecie, jak fani Śląska Wrocław oddają hołd żołnierzom wyklętym. Oglądam mecz Cracovii z Zagłębiem Lubin i widzę, że w sektorze dla gości również pojawia się odpowiedni transparent. Na trybunach polskich stadionów coraz częściej lansuje się obraz kibica-patrioty. Co roku pierwszego sierpnia fani odwołują się do pamięci ofiar Powstania Warszawskiego. A jednocześnie, na tych samych trybunach, od czasu do czasu nie odpuszczą sobie inicjatyw politycznych czy zakorzenionych w osobistych wartościach. Niekiedy zupełnie skrajnych...
To co odróżnia nas od bandy życiowych frajerów to dalekowzroczność i trwałość. Wyróżnia nas stałość poglądów i ich nieprzemijalność. Mamy walkowerem oddać młodzież w ręce ideologii nihilistycznych i lewackich? Prawda, dobro, piękno, honor, Ojczyzna, tradycja, pamięć – wartości, które są ponadczasowe, wartości o które walczyć nie tyle wypada, co po prostu trzeba, nie mogą zginąć na trybunach w imię apolityczności!
Futbol to prosta gra. Dwudziestu dwóch facetów biega za piłką, a reszta dopinguje ich w imię konkretnej klubowej przynależności - przynajmniej tak sobie to wyobrażam. Dlatego nie trafiają do mnie te górnolotne hasełka. Zaraz usłyszę: „No dobrze, ale co ty wiesz o kibicowaniu? Ile ty masz wyjazdów?” A ja szczerze uważam, że czasem lepiej mieć ich pięćdziesiąt niż trzysta, by z boku trzeźwiej spojrzeć na sprawę.
