"Ludzkie potwory" – tak główny oskarżyciel ws. morderstw Rodziny Mansona nazwał biorące w nich udział kobiety, które od jakiegoś czasu ubiegają się o zwolnienie warunkowe. Czy Leslie Van Houten i Patricia Krenwinkel zasługują na wolność?
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
9 sierpnia 1969 w Los Angeles doszło do zbrodni, która wstrząsnęła całą Ameryką. Członkowie Rodziny Mansona zaszlachtowali czwórkę osób, w tym Sharon Tate, ciężarną żonę Romana Polańskiego. Dzień później dokonali kolejnego mordu – tym razem na niczego niespodziewającym się małżeństwie LaBianca.
Gdy odkryto, że w brutalnych egzekucjach uczestniczyły młode kobiety o wyglądzie dziewczyn z sąsiedztwa, Ameryka przeżyła kolejny wstrząs. Jeszcze bardziej szokujące było zachowanie apologetek Mansona podczas procesów – Leslie Van Houten, Patricia Krenwinkel i Susan Atkins śmiały się, śpiewały i przedrzeźniały rodziny ofiar. Nie dziwi więc, że główny oskarżyciel w sprawie Vincent Bugliosi nazwał je "ludzkimi potworami".
Kobiety zachowywały się wówczas, jakby były pozbawione empatii wobec swoich ofiar i ich rodzin. W innych dziedzinach życia nie zachowywały się jednak jak psychopatki – dla siebie nawzajem oraz członków sekty potrafiły być troskliwe i opiekuńcze. Jak to więc możliwe, że nie miały krzty współczucia dla zamordowanych osób i ich bliskich?
Amerykańska dziennikarka Nikki Meredith postanowiła zrozumieć, co skłoniło młode kobiety o niewyróżniającym się niczym życiorysie do popełnienia takich zbrodni. Zaczęła odwiedzać je w więzieniu i nawiązała relację z Leslie Van Houten i Patricią Krenwinkel.
Spostrzeżenia dziennikarki dalekie były jednak od oceny Bugliosiego. Meredith poznała nie "ludzkie potwory", a kobiety, które miały świadomość swoich grzechów i starały się je odpokutować.
Czy kobiety Mansona dokonały zbrodni pod wpływem manipulacji swojego guru? Czy po latach spędzonych w więzieniu zasługują na wolność, o którą się ubiegają? Na te pytania odpowiem w najnowszym odcinku podcastu "W ciemność". Zapraszam do oglądania, słuchania i komentowania.
"W ciemność" to nowy podcast naTemat, w którym będę opowiadać o mroczniejszej stronie rzeczywistości. Prawdziwe zbrodnie, niepokojące zjawiska czy fenomeny społeczne – temu wszystkiemu będę starała się wnikliwie przyjrzeć i zrozumieć. Jako psycholożka i kulturoznawczyni nie chcę zatrzymywać się na powierzchni, ale sięgać głębiej – właśnie w tytułową "ciemność".