Robert Kubica wrócił na tor Formuły 1 podczas treningu przed Grand Prix Holandii. Polak jak na "awaryjne" wezwanie do bolidu (choroba Kimiego Raikkonena) zaprezentował się nieźle. Ostatecznie zakończył na 19. miejscu. Pierwszy był Holender Max Verstappen, w świetnej formie.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Robert Kubica o tym, że będzie jechał w Grand Prix Holandii dowiedział się praktycznie z marszu, podczas tego weekendu. Jednak jak na "awaryjne" wezwanie, polski kierowca pokazał, że potrafi jeździć i wyciskać z maszyny Alfa Romeo Racing Orlen, ile tylko można.
Polak jako pierwszy pojawił się na torze, będąc też najaktywniejszym z kierowców, zaliczając najwięcej okrążeń. Trudno się temu jednak dziwić, Kubica jak najlepiej chciał poznać tor, na którym nie jeździł od... przeszło siedemnastu lat.
Po czternastu okrążeniach Polaka doszło jednak do nieprzyjemnego zdarzenia. Z trasy wypadł kierowca Ferrari, Carlos Sainz, co zawiesiło na dobrych kilkanaście minut ściganie na holenderskim torze.
Po powrocie klasą samą dla siebie był Max Verstappen. Faworyt gospodarzy pokazał swoją świetną formę. Kierowca Red Bull Racing wykręcił czas 1:09,623 - wyprzedzając drugiego Valtteriego Bottasa (Mercedes) o ponad pół sekundy.
O godz. 15:00 rozpoczną się kwalifikacje do GP Holandii.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut