Maffashion zaangażowała się w zbiórkę na rzecz leczenia dziesięciomiesięcznego chłopca, który cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. Jedna z jej obserwatorek zarzuciła jednak blogerce czerpanie korzyści finansowych z pomocy małemu Bartkowi. Julia Kuczyńska ostro zareagowała.
"Powiedz, w czym ten Bartuś jest lepszy od innych cierpiących, chorych dzieci? Ciekawe, ile dostałaś za promowanie zbiórki i niezwykłą pomoc. Manipulacja ludźmi, którzy wpłacają ciężko zarobione pieniądze. Jaka ty cudowna jesteś. Masz złote serce, a za jedną fotkę dostajesz moją roczną pensję" – napisała jedna z internautek do Maffashion, która udostępniła wiadomość na Instagramie.
Julia Kuczyńska, która zaangażowała się w zbiórkę na terapię genową niespełna rocznego Kubusia chorego na SMA, nie omieszkała odpowiedzieć. Jak podkreśliła, to "tylko jeden z przykładów pretensji ludzi o to, że ma się czelność pomagać w ratowaniu życia jednego dziecka".
"W czym jest lepszy? Nie wiem w czym. Ma 10 miesięcy na litość! Umiera. Ale ma jeszcze szanse! Nie musi być w niczym lepszy. Jedyny wyścig tych wszystkich chorych dzieci i ich rodziców to wyścig z czasem. Pomoc jednej osobie nie zmieni całego świata, ale może zmienić świat dla tej jednej osoby" – podkreśliła Maffashion, prywatnie mama małego Bastiana, we wpisie.
Blogerka, którą obserwuje 1,4 mln ludzi, podkreśliła, że "najlepiej jakby o wszystkich będących w potrzebie zadbało państwo". "A tak to ludzie muszą ratować życie swoich pociech, bliskich prosząc innych, obce osoby o wsparcie. Muszą prosić, a przecież wszyscy mamy swoje życie, swoje troski, wydatki, bolączki, problemy itd. I nagle czary, bo okazuje się, że jest masa ludzi pełnych, empatii, miłości, którzy potrafią się dzielić tym, co mają. Jedni więcej, inni mniej" – ciagnela.
Maffashion zaapelowała również, abyśmy przestali "zaglądać do cudzego portfela!". "Ja nagłaśniam zbiórkę Bartka, bo tak wyszło, bo do niego serducho zabiło… widocznie los tak chciał. I obiecałam sobie, ze oprócz wpłaty pieniędzy wykorzystam to co mam… Was, obserwatorzy! Mam popularny profil i niech posłuży on do uratowania życia temu chłopcu" – napisała Kuczyńska.
I dodała: "Wali mnie to, ze zasięgi spadły mi o jakieś 70 procent od kiedy publikuje historie i dramat Bartusia. Bo co jest ważniejsze? Jak setki tysięcy ludzi zobaczy u mnie fajne bluzkę, talerz z ostrygami czy kiedy dziesiątki poruszy los dziecka i będą się cieszyć gdy zobaczą, jak licznik na zbiórce na lek wzrasta?".
Julia Kuczyńska podkreśliła, że chce, aby jej wpis "reprezentował wszystkie te osoby, które jak ona nie są obojętne na cierpienie, które tak mocno cierpią, kiedy widze kolejne i kolejne chore, niewinne dziecko". "Takie, które czuje się dramatycznie, kiedy stoją przed decyzje 'to komu dziś pomoc', 'która choroba straszniejsza', 'czyje życie uratować'. Mnie to boli. Prawda jest taka, ze każda pomoc jest lepsza niż żadna. Niech wiec każdy pomaga tyle na ile sytuacja mu pozwala i jak może najlepiej" – zakończyła post.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut